czwartek, 3 grudnia 2015

Król meduz

- Już wiem czemu kula
jest kształtem idealnym
- No?
- Nic nie wystaje

(My)

Chcesz usłyszeć bajkę? Opowiem ci bajkę o dziewczynie, która przedryfowała pośród cieni betonowych arkad poprzez opiumowe sny Moonspella po szybkostrzelną furię Samaela. Porwana przez męża w wilgotne ciemności umierającej stoczni o przerdzewiałych mięśniach. Biegli potem przez noc by zanurzyć się w rozwibrowanych, pełnych ciepłego światła akwariach nocnych tramwajów. Jej mąż, ostatni pułkownik wymarłej armii, wciąż i zawsze tęsknił za oddechem nocy, za jej sprężystą lateksową skórą i bezkresnymi oczyma pełnymi gwiazd, ale nie miał serca by pozostawić żonę samą w obliczu snu, pozbawioną żywej tarczy i cicho promieniującego rozpadem połowicznym źródła ciepła.
W tym samym czasie świat drżał w posadach w takt wojennych werbli i upadających łusek, a jego plaże syczały i parowały omywane kolejnymi falami zmian klimatu. Bogini Isis zgniotła kamienie starożytności i wypuściła pył spomiędzy palców, a wszystkie armie świata ruszyły ku ruinom twierdzy Megido, tak jak opisał to Jan nazwany później Świętym.
I zamarło wszelkie stworzenie gdy w splątanych warkoczach ognia runął w objęcia tureckiej ziemi rosyjski bombowiec, i co zapobiegliwsi poszli kupić cukier, myśląc że to "już".
W kraju świętych wież i chrześcijańskiej mimikry rozkwitł brunatny kwiat pislamu. Dziewczyna zaś porwała ostatniego z pułkowników pod szarą Pigułę spinającą Miasto z WhiteTown, by zobaczyć jak okruchy Disneya toczą się po lodzie. Bujali się więc dzielnie wraz z tłumem sterroryzowanych rodziców i dzieci o wypełnionych histerią oczach i śpiewając, że "mają tę moc". A wszystko przez to, że musieli, po prostu musieli zobaczyć jakim cudem Mała Syrenka jeździ na łyżwach...
Tymczasem Andrzej Klęczący Dupa nurzał się w odbycie największego ze strategów, mlaszcząc z ukontentowaniem, a grudki ciepłego kału spływały mu po gałkach ocznych. Pułkownik tylko żachnął się z niesmakiem, dotąd wydawało mu się, że istnieją granice ludzkiego upodlenia a funkcja prezydenta RP to coś więcej niż tampon Kaina.
Szumią fale oceanu czasu. Niewolnicy wiosłują i śmierdzą w autobusach. Galera tymczasem zgrzyta kościanym dnem o rafę trybunału. Chwilowe to, w półmroku zęzy skręcany jest coraz grubszy bat.
Czas chyba poruszyć kwestię secesji Pomeranii od Pislamabadu
Morału nie będzie..
Ostatecznie zawsze przychodzi wieczór, spokojnie przepuszczają go przez palce. Avatar przyniosła szczątki urodzinowego tortu Boro, wyglądającego jak monstrualny ser.W świetle monitora rozgryzali marcepanowe myszy. Później zaś odeszli w kierunku morza pocąc się cukrem.  

- Zawsze taki byłeś?
- Jaki?
-Szaleniec z wehikułem czasu?
-O nie, minęły całe wieki nim
zdobyłem wehikuł czasu.

(Gaiman)

*
 

1 komentarz:

  1. A ja tradycyjnie składam Najlepsze Świąteczne Życzenia !
    Od stałego czytacza. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń