poniedziałek, 30 grudnia 2013

Serce nocy

Avatar - Jeszcze kawałek tortu?
Ja - Dzięki, jeszcze kawałek i wybuchnę
Dan - Daj mu, chcę to zobaczyć

Księżyc wschodzi, księżyc łowców, poród ciemności jęczą przetaczane pociągi, wpadający oknem srebrzysty blask sprawia że moja mikrochoinka wygląda jakby była obwieszona gwiezdnymi konstelacjami.  Po ośnieżaniu i rozkuwaniu świata na cześć i chwałę naszego przedsiębiorstwa, nasz genialny szef, który niech żyje wiecznie i jeden dzień dłużej, wysłał nas byśmy myli podziemia. Dotąd nie wiemy skąd wziął mu się ten niepowtarzalny pomysł, gdyż takich rzeczy nie robi się ludziom o tej porze roku i w tak zabójczych ilościach. Owinięci podrygującym, odpadającym od kości mięsem, z oczyma i płucami przepalonymi solnym pyłem zakończyliśmy ten maraton śmierci w wigilię, ale chyba tylko dlatego, że miejscowi wywalali nas na kopach z hal i stanowczo tłumaczyli przez telefon, że nie zapłacą.
Babka weszła mi którejś  nocy do domu twierdząc że nie dożyje rana i dzieliła się ze mną pierścionkami. Przyszła i przeszła pierwsza kolacja wigilijna z teściami. Siostra Szponiastej twierdzi że będącego w drodze syna nazwie Xawery, na cześć tajfunu. No nic
Przez słuchawki sączy się "tajemnica" Manczesteru. Jej pastelowy uśmiech...
W sumie nie ma o czym pisać, działo się wiele, ale rzeczy nie wykraczały poza pewien średni poziom zwykłości.. Żadnych magicznych fajerwerków, żadnych pachnących posoką spazmów duszy, które mógłbym wam rzucić na pożarcie
Świeci księżyc
A w jego świetle Śmierć wędruje zamyślona ulicami, spod pachy sypią się jej partytury Kilara, z ramienia zwisa nieśmiertelny  AK- 47, a ja myślałem, że Kałasznikow będzie żył wiecznie. Krok za krokiem po bruku, ku lasom i polom w kierunku Grenoble, gdzie w komie spoczywa Schumacher.
Wędrowałem dziś przez tą dziwną wiosnę w środku zimy. Zajrzałem na nadwyrężony ostatnimi sztormami Koniec Świata. W czasie sztormów morze wypluwa brud, który na co dzień do niego spuszczamy,  Ziemia pokryta chrzęszczącą skorupką plastikowych okruchów, nadtopione, ledwo rozpoznawalne kształty ludzkich intencji... i na Swarogą i gorącą, wilgotną Hermionę Granger w jego ramionach, nie wyobrażacie sobie nawet tej ilości zużytych prezerwatyw. Powiewają sobie z setek gałęzi i oczek płotu jak przezroczyste, wesołe chorągiewki.
Wracając przeszedłem spękaną ulicą Sybiraków, z której widoczne są już wraże rogatki Newport. W miejscu gdzie ulica ta wpada w zabudowę Brzeźna spoczywają, niczym rozrzucone, dziecięce klocki,  masywne bryły bunkrów dawnej twierdzy Brosen. Niewiele do dziś z niej zostało, jedna ściana czworoboku, fosa , podstawy dział 88. Teraz jet tu jeszcze gorzej, bo upadły działki, które kiedyś ludzie mieli wokół fortyfikacji. Wlazłem oczywiście w to nadgniłe rumowisko, bo w sumie uwielbiam takie klimaty, a poza tym robię w domu małe rewolucje i w ogólnym rozgardiaszu mogła się trafić deseczka 2,10 na 0.25.
Deski nie znalazłem za to w miejscu gdzie kiedyś dziadek Robaka trzymał zaiwanione skądś słupy oświetleniowe (stertę) i gdzie niegdyś w podstawie armaty płonęły nam błękitnym płomieniem kiełbaski ogniskowe, odkryłem całkiem nieźle zorganizowanie miasteczko bezdomnych. Oczywiście obskoczyli mnie zaraz łypiąc podejrzliwi, już miałem spytać o deseczce, a tu ktoś woła. Patrzę a tu obleczeni w 10 poszarzałych warstw, pijący jakiś roztwór ponad szachownicą z warcabami siedzą  Madison i Pineska. Zawołali poczęstowali. Dołożyłem im na kolejną butlę Spermy Szatana czy innego Kału Belzebuba i przez półtorej godziny wysłuchiwałem opowieści o tym jak w takie miejsce wędruje się z działu obsługi klienta Banku Millenium oraz, że zawsze należy spisać intercyzę przed ślubem. Wróciłem potem do domu i zacząłem składać szafki w kuchni w spokojnym przeświadczeniu, że nie jest źle, że zawsze może być gorzej.
Tymczasem wiatr niesie zapach dymu, może znad starego Brzeźna, może spośród bunkrów. Świeci księżyc, srebrzy parapet, srebrzy moje myśli. W słuchawkach "Medusa Xymox" I cant go on...

"Żyj szybko i intensywnie"
- sentencja na frontonie ZUSu

*

1 komentarz:

  1. I sam doskonale czujesz w swoich starych, zawsze dających o znać o swojej obecności kościach, że coś się święci, że coś się szykuje. Czujesz to w powietrzu. Czy też po prostu boisz się zapytać co to jest?

    OdpowiedzUsuń