wtorek, 18 czerwca 2013

Wolałbym osobiście naszczać na smoka

Kochanie czy dużym nietaktem
będzie pójście na polsatowski
Top Trendy w kurtce TVNu?


Ciemność wypełniają gwiazdy, zapach grillowanej tkanki i dym z węgla drzewnego. Szanty niosą się nad łąkami Wiślinki, Kudłaty brzdąka na gitarze swój "Żółty kajak", Przyszywani synowie Radosnego wtórują mu znając tylko refren. Dinozaury szantowej sceny, ostatnie CDNy, ludzie od robót prostych a ciężkich, dosadnie składa się wiersz nieskomplikowanego odpoczynku.
Brak drew do ognia nie był problemem, w odblasku zachodzącego słońca błysnęły ostrza siekier a pośród płomieni trzaskały wkrótce wesoło jakieś biurka, szafki i coś co przez moment płonęło na zielono a potem zrobiło psytpsytpsyt i odleciało na północ. wszyscy śpiewali tę samą piosenkę, ale każdy własną. Wiozła nas stamtąd przez noc dziewczyna ratująca wcześniaki w szpitalu na Zaspie. Cud że te balangi w cieniu rafineryjnych zbiorników nie zakończyły się jakimś ognistym grzybem. W Brzeźnie pewnie biliby brawo... oczywiście dopiero po przejściu fali uderzeniowej.
Wpadliśmy też na drugi dzień Top Trendy, ja po to by zobaczyć Lisowską, po co Szponiasta - nie pytałem. Była wierchuszka młodej polskiej muzyki i bawiliśmy się nieźle, szczególnie, że gdy gasły kamery i  prowadzący odwalali takie numery, że człowiek mógł w końcu zapomnieć, że żyje w kraju cichej acz nieustępliwej cenzury obyczajowej. W pewnym momencie cały amfiteatr zaśpiewał "Ona tańczy dla mnie", a kolesie ze sceny stwierdzili, że nikogo by to nie śmieszyło gdyby śpiewał to kto inny niż Weekend. Po czym zaczęli śpiewać różnymi stylami: łzawą Górniak, chrypiącego Stachurskiego, ale mistrzostwem świata było wykonanie al'a Cugowski. Według nas powinien wygrać Lemon ze swoim "Napraw", nie wiem jak to wyglądało w TV, ale na miejscu mroziło krew w żyłach. Ludzie tak skakali na niektórych kawałkach, że trybuny zaczęły wibrować a lampy tańczyć na kablach, kubki podskakiwało i piwo lało się w dół kaskadami. W czasie części drugiej, gdy śpiewali ludzie znikąd, Nagle zgasł prąd. Momentalnie cała cudowność show biznesu, cały kolor i blichtr uleciały ukazując szarą podszewkę stygnących ekranów. Potem gdy wygrał dość bezbarwny i ogólnie żałosny młody Riedel i wszedł, a właściwie wykuśtykał  o kulach by wykonać zwycięską piosenkę, nabijaliśmy się trochę, że pewnie za kulisami odbywa się już niezłe tankowanie i chłopina potknął się o 10 000 wolt.
O 1 w nocy na Monciaku są takie tłumy, że nie można się przedrzeć do morza.
W Empiku robią miejsce na półkach i z tyłu ustawili szafy pełne książek z dychę, obłowiłem się tak, że zataczałem się idąc do tramwaju.  Osiemnastego wyszła nowa Honor, miałem ją 3 dni wcześniej i teraz już wiem WSZYSTKO.

Wszystko jest tam schludne do
niemożliwości, nikt się na nikogo
naprawdę nie wścieka, mówią np:
"Ty nikczemny huncwocie" zamiast
"Obyś srał jeżami!"

Johnson

*

2 komentarze:

  1. Tak, Lemon mrozi krew w żyłach nawet przez głośniki laptopa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tam brzmiał jakby właśnie wyszedł z grobu w środku nuklearnej zimy i grał na ostatni apel wzywając ziomków na sąd ostateczny

    OdpowiedzUsuń