środa, 13 marca 2013

Święty, Święty, Święty, Pan Bóg zastępów

Marzenia są dla kobiet i dzieci, dla
mężczyzn są zadania do wykonania

(Ktoś kiedyś)

Szponiasta przywlekła z pracy wielką matę na stół, przypominam gwoli porządku, że luba pracuje w szpitalu położniczym. No właśnie, co może być na takiej macie, którą wykłada się biurka w fabryce niemowlaków? Taaaaak, dokładnie, kalendarz... i dokładny wykaz chorób układu rozrodczego tudzież patologii ciąży. Obecnie więc spożywam śniadania patrząc na wielką, antypoślizgową matę wypełnioną wszystkim co może przytrafić się pochwie.
Wczoraj byłem z Babką w szpitalu na Zaspie. Tak tym słynnym szpitalu z którego pacjęci z połamanymi rękami spuszczają się po piorunochronach by udać się do jakiegokolwiek innego ośrodka zdrowia z chatką Babki Zielarki i zagubionym pośród bagien Chramem Wielkiego Pożeracza Dusz włącznie. No ale nic, idziemy. Dobudowali tam ostatnio dodatkowe piętro, od razu widać. Cały budynek osiadł i jest popękany jak skorupka jajka. Pęknięcia biegną od drzwi do drzwi, od okna do okna, biegną nawet pomiędzy puszkami elektrycznymi na ścianach. W dodatku patrząc na dzielne choć nieskoordynowane wysiłki ekip remontowych, pojawiają się ciągle nowe. Stałem więc tam z duszą na ramieniu czekając aż Babce wyciągną rurę z przełyku. Gdy wyszła, była bardzo nieszczęśliwa bo zamrozili jej gardło i język i nie mogła zdać szczegółowej relacji.
Marnie jest ze mną ostatnio. ZUS postanowił mnie zagłodzić, wracam więc chory do pracy. Będzie super, muszę jedynie odkryć jak pracować nie pochylając się. Moi starsi dobijają mnie zamiast wsparcia serwując jakieś obłędne pomysły tudzież niechętną obojętność, zależy o którym osobniku mówimy. Szczerze mówiąc, gdy po tych paru ciepłych, błękitno-słonecznych dniach ze wschodu nadszedł sztorm sypiąc przez trzy dni śniegiem i terminalnym mrozem, często wychodziłem z domu z myślą, by iść gdzieś za park, położyć się w zaspie i poczekać na śmierć. Jest mi ostatnio kurewsko źle. Przy Szponiastej nie chcę już nic mówić, bo w końcu ile można narzekać nim się kogoś ostatecznie stłamsi? Resztki przyjaciół opadają ze mnie jak skóra po chorobie popromiennej. Nie wiem czy jeszcze mam pracę, nie wiem czy kiedykolwiek będę mógł normalnie siedzieć czy pochylić się i zawiązać buta. Nic już nie wiem.
Dziś się rozchmurzyło. Na tle nieba są piękne, wyraźne kontury drzew i budynków. Odprowadziłem Pazurkowatą do Przyjaciółki, a potem szedłem i szedłem i nie chciałem się zatrzymać.  

Po ulicach biegały człekokształtne
płomienie, ścigane przez ludzi z
kocami...

)Stephenson)

*

11 komentarzy:

  1. trudno miec przyjaciol, jesli traktuje sie ich jak pacynki w teatrze Twojego zycia.

    szczescia, zdrowia, pomyslnosci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...rozumiem że nadal przeżywasz początek wieku?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam czasami wrazenie że Ty po prostu chcesz być nieszczęśliwy. Jak już coś Ci wreszcie się uda i osiągniesz spektakularny sukces to marginalizujesz to i dalej z upodobaniem pławisz się w tych częściach życia, które są gorsze. I po co? Narzekasz na brak przyjaciół? I to, że się wykruszają? A może to Ty sam ich odczepiasz od swojego życia? Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. i kto to mówi :) (nie mogłam się powstrzymać)

    Kiszczaku - "it can't rain all the time"
    a poza tym mamy tzw. przesilenie wiosenne, wtedy wszystko wydaje się gorsze.
    no ale nie znam Cię osobiście, nie wiem dokładnie co tam się u Ciebie dzieje, więc nie będę się tu więcej wymądrzać.

    pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. szeptam
    Po prostu boli mnie non stop od półtorej roku i to tak, że gdy zdążysz się przyzwyczaic, ból jet już w innym miejscu. Trudno mieć nadzieję gdy tyle rzy żywiło się ją bezpodstawnie. Po prostu mam wrażenie, że nigdy juz nie będzie normalnie...

    OdpowiedzUsuń
  6. to ja do Was jutro na herbatke sobie zajrzę...abys nie pitolił,że o Tobie nikt nie pamięta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym czasami wpadł na piwko/z piwkiem czy na winko/z winkiem czy na film jakiś ryjący baniaczki ale nie wiem czy nie jestem przypadkiem persona non grata w Kiszczakowym grodzie ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. szeptam - spoko, powiedziałbym ci. Drzwi sa zawsze otwarte. Tylko daj wcześniej znać bo sporo łażę w celach leczniczych

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobi się cieplej, rowerek i jestem. Dam znać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Są tu.
    Tylko cicho siedzą po drugiej stronie ekranu...

    OdpowiedzUsuń
  11. 54 years old Research Nurse Esta Rewcastle, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like Funny Bones and scrapbook. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Land Cruiser. blog tutaj

    OdpowiedzUsuń