- Gdzie byłeś?
- Zbierałem kasztany
- Dużo nazbierałeś?
- Potrzym plecak
- Uff
- Tyle
Niektórzy zbierają kasztany żeby robić z nich kasztanowe
ludziki. Mi udało się niegdyś zrobić czołg, czym niezwykle ucieszyłem resztę
klasy oraz niezwykle zasmuciłem panią wychowawczynię, co przełożyło się potem
na oceny i skutkiem rzeczy zasmuciło mnie. Ale na poważnie - zbieram kasztany
dla babci, która poszatkuje je w szale namiętności i zapamiętaniu za pomocą
dwóch noży, których rozmiar i kościane uchwyty wywołałyby błogi uśmiech na
twarzy Johna Rambo. Potem babcia zmiażdży poszatkowanych i zaleje ich wódką w
butelkach po piwie. Po paru miesiącach będzie z tego smarowidło do bolących
mięśni, które niegdys wyśmiała Doktor Void, jako ciemnotę i zabobon. W końcu
czymże jest kilkadziesiąt tysięcy lat doświadczeń rasy ludzkiej w porównaniu z
kilkuset latami nowoczesnej medycyny. W każdym razie, choć to może starodawne i
nielogiczne, ale działa i to chyba babci wystarcza.
Dodam jeszcze tylko, że kasztany zbierałem nieopodal głównej
miejskiej arterii więc zapewne bogate są w ołów, rtęć, metale ciężkie oraz
pierwiastki promieniotwórcze, no ale w końcu to nie ja się będę tym smarował.
Siedząc pod pomnikiem zastanawialiśmy się co jest takiego w
tych kasztanach, że każdy chce je podnieść. Dan stwierdził, że jesteśmy
sterowani przez obcych: PODNIEŚ KASZTAN, tudzież, że to sztuczka kasztanowców.
Człowiek idzie, nagle patrzy, a w ręku ma kasztan. "Na co mi to"
myśli i wyrzuca, a kasztanowce rozprzestrzeniają się przejmując powoli
dominację nad światem.
Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że to uwarunkowanie z
dzieciństwa, a poza tym przecież świeży kasztan jest śliczny. To cała
przyjemność patrzeć na jego połysk, żywy kolor, dotykać jego śliską, lekko
jedwabistą powierzchnię...
Dobra koniec tych wynurzeń, bo czeka na mnie bigos i
pierwszy odcinek Housa najnowszej serii. Buhahahahaha, Żyj Nałogu!!!
- Boli!
- Nie żartuj! Chcesz umrzeć
w moich ramionach?
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz