Gdyby łamanie reguł było bezkarne
stałoby się domeną skurwysynów a
nie bohaterów.
Dlaczego mi to mówisz? - Bo cię kocham - stwierdziła
3szklaneczki, stawiając przede mną oszroniony pokal - jak brata - dodała,
odklejając się ciepłym biustem od moich pleców. Wszyscy się zaśmieliśmy, jak
stół długi i szeroki, ale było w tym śmiechu jakby zmęczenie i nuta smutku, a
może i tęsknoty. Odchyliłem się na krześle do tyłu i wyrecytowałem bez związku
w powietrze: Dziś w nocy na spotkanie przyjdą martwi dyktatorzy... - i umarli
poeci - poparł mnie Borys sponad żony i Borysiątka, zwanego Pasiakiem, żującego
w zamyśleniu matczyną pierś. Zachód słońca był czerwony w przejrzystym
powietrzu, nie ma jeszcze liści, więc na tle nieba odznaczało się wyraźnie
czernią konturów.
Wczoraj zmusiłem się by w końcu wynurzyć się z domu w
dziennym świetle. Jest pięknie. Światło i kolory nasycone ponad wszelką
wytrzymałość, niebo błękitne jak jajo czapli i lodowaty wiatr wyciskający
powietrze z płuc. Poszedłem tak daleko w przypadkowym kierunku na ile starczyło
mi cierpliwości. Potem zboczyłem do plaży, wziąłem glany w rękę i ruszyłem po
piasku w kierunku domu. Nie sądziłem, że te cholerstwa są takie ciężkie.
Kilometr z kilometrem. Minąłem Sopot i miejsce gdzie ukrywa się w głębinie
podwodny pałac, w którym spoczywa uśpiona ruchem fal Kwiat Paproci, spojrzałem
w Tunel Żeber pod molem. Pisałem wzory i słowa na mokrym piasku. Zimne fale
omywały me stopy ścierając po mym dziele wszelki ślad.
Morze cofnęło się obecnie zgodnie z makiawelicznym wpływem
księżyca, i plaża jest teraz niesamowicie wprost szeroka. Wędrowałem w sumie po
dnie morza.
W Brzeźnie tuż na granicy fal stał starszy Jeep z przyczepą.
Kilka razy minęła mnie szybka łódź motorowa, skacząca z łoskotem po czubkach
fal. Gdy doszedłem na miejsce, chłopaki mieli już najwyraźniej dość, w kurtkach
i krótkich gaciach skakali w płytką wodę. Jeden wskoczył do wozu i wjechał nim
po osie w fale, które biły w podwozie i uderzały z hukiem w blachy. Było to
czterech starszych gości. Patrzenie jak walczą z wyrywającą się łodzią,
wciągając ją na przyczepę było prawdziwą przyjemnością. Prawdziwa, jednocząca
męska przygoda, po której ciepłe wnętrze knajpy i piwo smakują najlepiej.
Ostatnio w snach Lady Pazurek dorobiłem się konkurencji. Mam
podejrzenia co do osoby, która tak niecnie wkroczyła na terytorium
zarezerwowane dla snów jedynie słusznych, i właśnie zastanawiam się czy w
ramach daleko posuniętej profilaktyki typa nie rozjechać dyskretnie śmieciarką.
Jakie słowa budzą rekina?
Człowiek za burtą
(Siostry)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz