wtorek, 2 grudnia 2008

Ostatnia zwrotka


Wilgoć. Szarość nieba, szarość kamienia. Pacyny rdzy oddzielające się warstwa po warstwie z wręg sterczących ku niebu niczym żebra przedpotopowej bestii. Kwadraty płyt poszycia, pochylone, sczerniałe, powyginane od dawno wygasłego żaru. Z każdym kolejnym sztormem pozostaje ich coraz mniej. Wystrzępione monowłókna, osypujące się rurki węglowe. Mrok we wnętrzu setek bulajów, czeluście obnażonych pokładów, powietrze tańczące w cembrowinach luf ogromnych dział. Nad przechylonymi nadbudówkami zapada powoli noc.
Nie powiewa żadna flaga, kroki nie rozbrzmiewają w stalowych jaskiniach korytarzy. W ciemnościach spowijających mostek, słabym rubinem żarzy się jedynie ekran radaru. Przemykający promień wyciąga z nicości echa milionów spiętrzonych czaszek, żeber i piszczeli.
Mewy o skrzydłach z postrzępionych gazet szybują z wietrze,. Panuje ogromna cisza, słychać tylko niemrawy plusk fali. Na ubitym piasku plaży nie widać śladów ludzkich stóp.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz