wtorek, 2 października 2007

Zastrzel moje sny


Nadeszła burza. Z ciemności runęły w dół strugi deszczu. Uderzyły w nas i kostropaty beton wokół. Wszechogarniający szum otoczył nas jak zmokły żagiel, zerwany wiatrem z masztu i ciśnięty z wściekłością w pokład. Woda momentalnie pognała ku krawędzi nabrzeża, porywając po drodze papiery i reklamówki. Kartony na naczepie nie były niczym osłonięte, a w nich oczekując na zalanie spoczywały japońskie telewizory, po trzy tauzeny sztuka. Poczuliśmy się jak na wojnie. Błyski, huk szum, słaba widoczność, lodowate ubranie przylegające do ciała, niewyraźne kształty, krzyki i komendy. P automatycznie przejął dowodzenie, zagrała brzeźnieńska krew i z luźnej grupki brukowych wycieruchów momentalnie przerodziliśmy się w oddział.
Pędząca w dół woda sięgała do połowy łydki, dwóch naciągało ponownie plandekę na stelaż ciężarówki. Zrzuciliśmy ciuchy i w samych spodniach , w świetle błyskawic, przenosiliśmy biegiem kartony. Dwóch niosło, trzeci osłaniał od góry kawałkiem brezentu. Rozbłyski, huk, szybkie uderzenia stóp w ziemię, ruch , parowanie i etniczny rytm.
Staliśmy się portowym plemieniem żerującym na wielkim, nieruchomym cielsku ukraińskiego tira. Tańczyliśmy półnago plemienny taniec łowców, wyrzutków, wygnańców z dalekich domów i łóżek. Zagubieni czerwoni khmerzy, sybiracy nad świecą, buntownicy z Bounty w wyciu burzy, w samym sercu świata.
Poranek był piękny, powstał ogniem nad zatoką. Oglądaliśmy go, nadal półnadzy, siedząc stadem na dźwigu, niczym zdziczałe anioły z “Miasta aniołów” czy innego “Nieba nad Berlinem”.
Gdy wstało słońce, a pośród drzew pobliskiego Westerplatte rozśpiewały się ptaki, Borys stwierdził ni stąd nizowąd: w ropie jest krew.Wschodzące słońce rozkrwawiło fale kanału i zalśniło w rozsnutych po wodzie smugach mazutu.
Ostatnie dwa tygodnie spędziłem intensywnie pracując. Zgubiłem gdzieś sześć kilo, cofnęła mi się hipochondria. Dziś miałem odpocząć, a za to ogarnęła mnie bezrobotna depresja. Nadodczuwanie tak potężne, że usiadłem na podłodze w kuchni z nożem w ręce i zastanawiałem się czy nie zacząć ciąć sobie skóry na przedramieniu, aby ból zakrzyczał wszystko inne.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz