Ja - A ty kochanie jaką
masz moc?
P - Mam moc nad tobą...
(My)
Narysowałem w notesie taki rysunek: Ogromna, kamienna
piramida z gigantycznym okiem opada przechylona na miasto. Widać że spada pod
kątem. Widać startujące z ziemi pociski, a niebo jest poszatkowane smugami
kondensacyjnymi atakujących myśliwców. Wszędzie widać łańcuszki eksplozji.
Piramida jest spękana i wyszczerbiona, płonie. Unoszą się nad nią smugi dymów
dziesiątek pożarów.
Rysunek nie jest jakiś specjalnie udany, ale zawiera w sobie
ciekawe pytanie. Człowiek jest zbudowany tak, by za wszelką cenę doskonalić
siebie i swój gatunek. To sens naszego istnienia. Jako gatunek nie jesteśmy
zdolni do poddania się.
Co by się stało, gdyby pewnego ranka, akurat w porze
śniadania, papież zostałby poinformowany przez Boga, że świat przestanie
istnieć do jutra do 19 i wszyscy się mają na to przygotować? Oczywiście
pomijamy tu sposoby najprostsze i najbardziej ekonomiczne, jak np krótkie
zwiększenie aktywności słońca i wysłanie dawki promieniowania, która w ciągu
ośmiu minut wysterylizowałaby Ziemię z wszelkich form życia. Nie zapominamy,
że, jak wykazują źródła, nasz Stwórca nie jest pozbawiony wyczucia dramatyzmu.
Czy nie skończyłoby się to przypadkiem na aniołach płonących
na tle podziurawionego nieba. Rzekach krwi spływających po kryształowych
schodach w cieniu powieszonych apostołów?
Nieważne jak beznadziejna byłaby to walka, nie sądzę by
zwierze w nas, byłoby w stanie tak po prostu się poddać.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz