Dlaczego wszystko jest takie
ważne, mimo że znika?
Lady Pazurek wraz z resztą swojej
grupy ma teraz powierzchniówki. Znaczy się łażą z lekka niezbornym stadem,
pośród świeżo zaoranych pół, w okolicach Masłowskatown i wypatrują modre ślepia
w poszukiwaniu odprysków obrobionego krzemienia tudzież kawałka ceramiki. Po
każdym zbiorze oddają swoje znaleziska Panu Doktorowi, który przegląda je,
klasyfikuje i oznacza ewentualne stanowiska do przyszłego rozkopania.
Za pierwszym razem przynieśli
stertę przeróżności od cegieł poczynając na psich kościach kończąc. Doktor
tłumaczył im, co zbierać a co nie, a asystowała mu grupa drugoroczniaków
patrząca na amatorów z wyżyn swego doświadczenia...
- A skąd tu się wzięła ta
współczesna porcelana?
- A to pewnie ktoś wrzucił do
szamba...
Do twarzy pozostają przylepione z
lekka histeryczne uśmiechy, co niektórzy ocierają dyskretnie ręce o spodnie...
Wczoraj w Herbaciarni Dan wyjął z
brezentu swoją niebieską gitarę i zaczął śpiewać własne piosenki. Byłem pod
wrażeniem. Nie co dzień widzi się skalda przy pracy. Jestem chory, mózg gotował
mi się z gorączki i miałem nieopanowaną ochotę uciec do domu i zwinąć się w
jakimś kącie, ale każda kolejna piosenka zatrzymywała mnie na miejscu. Sącząc
do świata magię wędrownych minstreli. Nigdy nie sądziłem, że spotkam coś
takiego poza opowieścią. Słuchając piosenek o nożach, wodzie czy pętli
zarzucanej na szyję Saddama, boleśnie odczuwałem maszynowość naszej obecnej
kultury. Muzyka, teatr, poezja, wszystko to było nam kiedyś organicznie bliskie
a teraz jest jakąś daleką, poróżowioną abstrakcją.
Choróbsko mną trzęsie. Siedzę
przed ekranem u Zwierzów i zalewam IceTea żar, który przepala mi gardło.
Przyjście tu, czy nawet wstawanie z łóżka było błędem, tym bardziej, że nie ma
starszych i nikt nie zawracałby mi dupy. Mam jednak sporo sieciowych zaległości
z paru ostatnich tygodni i nie potrafiłem jakoś usiedzieć w domu. Siedzę więc
tutaj owinięty w swetry i zimową kurtkę i delektuję się obrazem Wyrazu
"który”, w którym udało mi się popełnić trzy błędy.
Wczoraj w Herbaciarni pojawił się
Sam Książę Ciemności Mixer, ponury jak samotna papużka nierozłączka miłośnik
kolei i nieletnich dziewcząt. Wychynął z nikąd, wykazał się swą niezłomną chęć
jakiejkolwiek konfrontacji, po czyn zapadł się w sobie w rogu, wytwarzając
zapewne własne pole grawitacyjne ściągające okoliczne cząsteczki kurzu. Czasem
przerażają mnie znaki upływającego czasu.
- Chodźmy do namiotu...
- Uprzedzam, wydaję z siebie
dzikie, kocie wrzaski.
- Wszystko tutaj wydaje z
siebie dzikie, kocie wrzaski.
(nie chcecie wiedzieć)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz