Mam w sobie ogień
Lecz nie wiem jak nim ogrzać lód
I morze wspomnień
Czy ugaszę nim pragnienie ust
(Jakis zapomniany zespół)
Mój pierwszy w życiu wieczorek
poetycki odbył się w budynku Poczty Polskiej. Było minus szesnaście.
Kafelkowaliśmy wtedy laboratoria uniwerku, w których obecnie pracuje Tau.
Budynek był surowy, od wiatru oddzielała nas folia. Wrzątek pokrywał się
warstewką lodu nim doniosło się go na 4 piętro. Ręce pokrywały się plamami i
bezboleśnie odpadały paznokcie.
Jak to bywa w naprawdę zimne dni,
niebo było bezchmurne, a Miasto przykrywała rozgwieżdżona kopuła nieba. Stałem
czekając na Goszką na Długiej. Patrzyłem w bezdenne niebo, otoczony obłokiem
pary i myślałem jak nierzeczywiście wygląda nagie ciało Neptuna w ten lodowaty
wieczór. Zawsze myślałem, że tak będzie gdy juz się skończymy: Czysto, lodowato
i gwieździście.
Potem wędrowałem "pod rekę"
zaukami. Ciepłe smugi świateł z okien, zapachy obiadów i przytłumiona muzyka
spoza butelkowego szkła. Goszka zawsze była moim negatywem, a może odwrotnie.
Nic się w "Nas" nie zgadzało, tam gdzie jedno było piękne drugie było
potworne.
Potem zakurzony wieczór. Słowa
czytane chropowatym głosem Wizji, siostry Goszkiej. Patrzyłem z zazdrością jak
Romeo przytula Wizję, z pozoru bardzo męską bohaterkę rzeczywistości i uspokaja
ją, dając jej dotyk i pewność obecności. Ojciec Goszkiej i Wizji poszedł na dno
z "Kudową Zdrój" na Śródziemnym. Gdy tak słuchałem tych wierszy o
papierowych samochodach, roztoczach i chodnikowych prorokach czułem, że Wizja
nigdy mu tego nie wybaczyła.
Po raz pierwszy słuchałem wtedy
wierszy. Po raz pierwszy oglądałem ludzi, którzy przychodzą ich słuchać. Wokół
w przyćmionym świetle spoczywały w szklanych gablotach, stare karabiny,
zmurszałe strzępy mundurów i zaśniedziałe drobiazgi wydobyte z masowej mogiły
na Zaspie.
Pamiętam jak w dzieciństwie nie
raz i nie dwa zdarzało się tam w białym piasku znaleźć rzuchwę czy pordzewiałą
kopertę od zegarka.
Pamiętam też, że wracając z tego
wieczorku, wszedłem na moją ulicę przykrytą czarnym niebem i pod tymi
wszystkimi gwiazdami poczułem sie sam. Tak strasznie sam, jak Bóg.
Pieśń przed bitwą
Doktryna piekieł
Sziwa oplatajacy pole
Tysiącem złotych palców
Dziesięć milionów krwawiących
Ciał tańczy
Pod dłonią lalkarza
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz