wtorek, 5 września 2006

I będą tam wszyscy, żywi i umarli


Na ekonomii, student stawia
4 flaszki Jasia Wędrowniczka
i mówi 4 za 4. Profesor bierze
2 flaszki i mówi 2 za 2.

Odkopałem dla Marzana „Języki obce” Muszyńskiego. Miałem go w plecaku, gdy wracałem z Herbaciarni i wpadłem „Na róg”. Świat za szybą był oślizgły i przepełniony po brzegi wonią zleżałego trupa lata. W środku panował nastrój z lekka fekalny, uznałem więc, że to świetna chwila by któryś z tych wierszy przeczytać:

Ciepła smuga w powietrzu - tędy
Przeszła. Na wylot - tak sobie
Wyobrażam. Pod powieką nocy
Śni się krew. Wokół
Arktyka

Długo potem siedzieliśmy w mokrym piasku plaży, pod wielką plandeką z logo piwa Żywiec, gapiąc się na rozgwieżdżone dziury w rozpędzonych chmurach. Jakiś gość, który podobno namówił swoją teściową do samobójstwa, tłumaczył nam, że: kiedy mamy więcej żywności niż potrzebujemy to bogowie tracą władzę nad nami.
Głosem lekko już płynnym zapytałem: a co jeśli bogów nie interesuje coś tak trywialnego jak władza nad stadem małp, które za szczyt swego rozwoju uważają budowę broni rozszczepiającą atomy i mianowanie ministrem edukacji Romana Giertycha. Zostałem jednak zignorowany. Często tak bywa z inteligentami, że rozmawiają z tobą póki sami mówią, gdy ty zaczynasz mówić kończą rozmowę. A ten przecież uważał się do tego na tyle ważnego, by chcieli mieć nad nim władzę bogowie. Kto go tam wie, może nawet słyszał Głosy?
No nic, jak to kiedyś powiedział Dune: nie będę nosił stołów dla dziewczyny z pentagramem na koszulce. Wylazłem spod plandeki i korzystając z przywileju bycia prostym kafelkarzem i zalegania na jakimś przyziemnym stopniu na drabinie bytów wygarnąłem mu, co sądzę o nim, jego pieprzeniu jeża przez butelkę taniej filozofii, a także o ile dobrze pamiętam, o jego martwej teściowej. Wypowiedź wartość merytoryczną miała raczej niewielką, była natomiast konstrukcją językową piękną i skomplikowaną. Nim odszedłem w noc, zakończyłem jeszcze pajtonowskim „i ogólnie pierdzę w twoim kierunku”. Potem odszedłem w nadchodzącą jesień, przeklinając krople deszczu na szkłach okularów. Tej nocy nie odnalazłem żadnego graala.

Kostek bierze z zainteresowaniem
laboranta szczoteczkę do zębów
Mirki, a ja, nie wkładaj tylko tego
do ust, bo wyrosną ci 2 rzędy zębów
jak u rekina.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz