czwartek, 17 sierpnia 2006

Hybryda truskawki i ogórka - kiwi


Ostatni odgazowany łyk coli. Pismo daje pocieszenie. Zakotwicza w stałości. To co napisane istnieje, nie pozostawia niczego w domyśle... chociaż nie, pieprzę, to nie tak. Przecież najlepsze powieści to te, które pozostawiają wrażenie, że było coś jeszcze.
"Bez zła nie ma dobra, jeśli więc czynisz zło nie przejmuj się wyrzutami sumienia". Tak powiedział mi ktoś, dawno temu. Nie ma go już, a ja już wyrosłem z czynienia zła, choć byłem w tym niezły, a na dżwiek mojego nazwiska ludzie odwracali się i mierzyli mnie wzrokiem , równając mnie z opowieścią.
Dzieci to najokrutniejsze istoty świata, nie znają skrupułów, litości ani granic. W swoim czasie nie porzuciłem "zła", bo nagle dotknął mnie Bóg, ogarnęło zrozumienie, czy ktoś przełamał napędzającą mnie wtedy samotność.
Przestałem być zły, bo zło przestało być zabawą, przestało być tą uskrzydlającą mocą, pompującą w żyły światło i wykrzywiającą mi twarz tym moim słynnym uśmieszkiem.
Stało się rutyną, obowiązkiem, pracą. Zacząłem mieć terminy w czynieniu zła. To stało się doprawdy absurdalne. Wykreślanie punktów w planie bycia złym, na ten dzień.
Dopiero wiele lat później dorosłem. Praca zaszczepiła mi szacunek dla pracy innych. Dobrzy ludzie zebrali ten cały poniewierający się we mnie popiół i ulepili z niego moralność. Mogę teraz o tym myśleć jako o starych dobrych czasach, o szalonej młodości o byciu wolnym i niepokonanym. Mogę wspominać w gronie przyjaciół dawne przygody, narażając się na rany cięte i szarpane po szponach mojej Pani, której takie opowieści wcale nie bawią.
Dorosłość moi mili to odrzucenie części siebie na rzecz funkcjonowania w społeczeństwie. To pozbycie się części wolności. Dobrowolne spętanie się, ograniczenie. Związanie skrzydeł by być bliżej ziemi.
Nie wiem co jest słuszne. Wiem za to kim jestem. Świadczą o mnie moje czyny, które szczegółowo notuję w moich notesach, nie słowa, nie myśli, to tylko możliwości, niezrealizowane o niczym nie świadczą. Wiem kim jestem i już się nie boję. Nie latam , podnoszę do ust garść ziemi. Dotykam ją językiem. Ma wszystkie smaki świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz