czwartek, 2 marca 2006

Wyślemy go jako Puszkę Pandory, niech go otworzą


Ludzie szukają drogi do nieba
bo zboczyli ze szlaku na ziemi
(Lenin)

Zmęczenie było jak blok ołowiu. Szedłem przez wiatr i śnieg zacierający kontury miasta wokół. Miałem ochotę usiąść w tej zawiei i już nie wstawać.
Podobno Stalin był nieślubnym synem Przewalskiego, znaczy naszym rodakiem.
Na końcu Wałowej ginie kolejny pokomunistyczny kompleks przemysłowy. Stalowe potwory koparek wspinają się po zwałach gruzu, w śnieżycy płoną ogniska. Gehenna, w tym tygodniu lekutko się przepracowałem, nie spałem 2 doby, gdy tak tam stałem, zatańczyłem nagle na samej krawędzi snu i jawy, i poczułem się jakbym patrzył na panoramę piekła.
Wszyscy niby widzieliśmy zdjęcia powojennych zniszczeń, wszyscy czytaliśmy o ruinach miast, ale to zupełnie co innego niż stanąć u stóp wielometrowej sterty gruzu, pomiażdżonych ścian i zgniecionych pięter, pnących się stromo w niebo.
Cały narożnik wysokiego budynku leżący na placu, jakby ktoś ujął go w ogromną dłoń i ułożył delikatnie na ziemi. Drżące równe ściegi cegieł w poświacie ognia, metalowe szkielety sterczące w lodowate niebo, maszyny wmurowane w podłoże, ale już bez osłony otulających je dotąd hal.
Na lodzie zamarzniętej rzeki, pośród spiętrzonych zwałów kry, rozrzucone upadkiem cegły i całe, tak na oko 15-20sto kilowe kawały muru. Stałem tam patrząc i wyobrażając sobie jak cicho i niespodziewanie znikną nagle z powierzchni w czasie roztopów. Jak ciągnąc sznur bąbelków, w absolutnej ciszy podążą ku dnu.
Niektóre mogą popłynąć z krą ku morzu i za 10 000 lat stanowić nierozwiązywalną zagadkę dla archeologów.
Puste Długie Pobrzeże, pełne ślepych, stylowych lamp, wiry śniegu niesione wiatrem i, o ironio, dwie przemarznięte greckie flagi. W rozświetlonym oknie samotna dziewczyna patrząca gdzieś na wylot przeze mnie.
Potem rozmowy w herbaciarni i przez telefon. Ciepła przygrywka do snu...

- Boję się spać. Mam koszmary, śnią mi się demony...
- To niech pan liczy barany.
- Próbowałem. Demony je zjadają...
(Tau)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz