sobota, 17 grudnia 2005

...Uwaga ta przywraca mnie współczesności


99% tego co się dzieje w kościołach nie ma
nic wspólnego z religią. Inteligentni ludzie
zauważają to prędzej czy później i dochodzą
do wniosku,. że całe 100% jest diabła warte.
I właśnie dlatego ateizm kojarzy się najczęściej
z byciem inteligentnym.
(Stephenson)

...Co nie zmienia faktu, że jeśli nie stosujemy żadnej innej dyscypliny, ani żadnego innego systemu samodoskonalenia się, ateizm jest zwykłym lenistwem i świetną wymówką do opierdalania się po kątach życia.
Ein, zwei...dudni maszynowo Ramstein jakieś 2 mm od moich uszu. Jestem zagoniony i skatowany. Idą święta, a moja matka zeszła na moment z kanapy, sprzątnęła dwie półki w kuchni i poległa z przeszywającym jękiem ostatecznego zmęczenia. Teraz zbiera siły otulona bezpieczną chmurą dymu z Sobieskich i delektuje się literaturą piękną, klasy Harleqin. Jest mi gorąco. Wczoraj spadł pierwszy, rozsądniejszy śnieg i właśnie się topi.
Środę przekrążyłem kosząc krople deszczu, w poszukiwaniu sklepu który zakupiłby ode mnie srebrnego Guldena rocznik 1923. Proponowane ceny pozostawiały wiele do życzenia, a tam gdzie mi się podobały proszono o powrót w sezonie. Taak, nigdy nie próbuj sprzedać gdańskiej monety w Gdańsku.
W małej, pełnej staroci wnęce ze starym subiektem, tuż obok Św. Mikołaja, trafiłem na maniaka. Typ zbiera monety od 22 lat. Ma tylko trzy małe klaserki wielkości dłoni, każdy wart mniej więcej 118 tys. zł. Tylko Wolne Miasto i srebrne i złote carskie. Opowiadał i radził z dziecięcym zapałem. Słuchałem i zapamiętywałem, pokazałem się z nim w antykwariatach na Długiej, by zapamiętano nas razem.
Nie ma nic bardziej ożywczego niż spotkać prawdziwego wariata. Co jakiś czas przerywał i pytał „czy jego twarz wygląda młodo”, w torbie miał leki przeciwpadaczkowe. W ferworze walki zapomniałem spytać go o nazwisko.
Wczoraj gnałem brzegiem morza kiedy nadeszła pierwsza w tym roku, prawdziwa śnieżyca. Sucho, ładnie, 5 stopni ciepła i nagle biały , ziarnisty tuman od strony morza. Kto czytał „Jeźdców smoków”, potrafi to zobaczyć.
Zabrałem Małą na wieczorek Marzana do Dworku Sierakowskich. Było naprawdę świetnie, do tego, chyba po raz pierwszy podobała mi się muzyka. Dwóch gości z południa, delikatnie zagrało mi na strunach całotygodniowego zmęczenia. Świetnie to się zgrało z nostalgicznym Wrzeszczem z marzanowych wspomnień.
Mała była po maturach próbnych, zmęczona i nieszczęśliwa i choć Sopot był piękny a poeci kipiący od życia i pomysłów, to wieczór skończył się nim się zaczął.
Stałem potem na przystanku koło Akademii patrząc na flagi poruszające się leniwie wśród skośnych lii padającego śniegu, który prostymi liniami wykreślał powoli z ciemności kontur stojącego nieopodal czołgu. Stałem słuchając dźwięku spadającego śniegu. Z wnętrza ciepłego tramwaju świat wyglądał na pełen cudowności.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz