Najnowszy kawałek Tatu podkręcam
na całą parę. Ich piosenki są zawsze tak bezczelne i pełne energii. Słuchając
tego zmieniam długopis w ręku w parującą od gorąca broń. Kiedyś byłem
rozczarowany , że życie to nie wojna, a świat nie jest polem bitwy, pewnego
dnia dotarło do mnie, że wszystko ma sens i cokolwiek by się nie działo , idzie
we właściwym kierunku. Od nas zależy tylko, jak szybko i jakim kosztem.
Gdy wypiję już herbatę, gdy
polegnie ostatnie cynamonowe ciastko i wystygną usta po ostatnim pocałunku
Maleństwa, pójdę na wybory, by walczyć o dobro w dostępnym mi zakresie. Na
przekór zdrajcom i komuchom, tym prawdziwym komuchom, tym którzy myślą, że im
się należy, tylko dlatego , że są. Ktoś kto obiecuje, że zabierze pieniądze pracującym,
by utrzymywać nieudaczników i nierobów, nigdy nie będzie moim prezydentem.
Mała ma dość wyborów i mówienia o
nich. Na jej karcie do głosowania krzyżyk postawiła jej matka.
Kończę. Milczę, choć chce mi się
wrzeszczeć. Dlaczego nie pada deszcz? Czemu nie pada, jest tyle brudu do
zmycia. Najchętniej bym stąd wyemigrował.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz