niedziela, 30 października 2005

Koniec opierdalania


Najpierw wściekłość i poczucie zdrady. Zarwane noce z dowodem osobistym w rękach i myśli by go spalić, by wyjechać na 4 lata, by się zabić, bo jest się przedstawicielem narodu kretynów. Potem zmęczenie, praca, rezygnacja. Na końcu choroba. Nic tak nie leczy z abstrakcji, jak ból gardła.
Tymi zarazkami to się ciągle, na zmianę zarażamy z Małą. Gdy ja zdrowieję, ona choruje i na zmianę. A uprawiamy przecież te dziwne ceremonie z całowaniem się z zamkniętymi ustami.
Pogoda jest piękna, robi się powoli zimno, rano pojawia się szron, ale słońce wydobywa wszystkie kolory i wspaniałości jesieni. Wszędzie leżą liście, można w nich brodzić. Z tyłu , za moimi plecami Zwierz magluje Avatara z fizyki. Avatar plącze się w mendrach tematu i oczekuje na moment, gdy wszystko się skończy i będzie mogła wyzbierać cukier, rozsypany przez spłoszonego przez nią kota. Wszystko to wydaje mi się niespodziewanie skomplikowane.
Kurna! Boki mnie jeden migdałek, a drugi nie.
Dziś jestem zmęczony, ciepło mieszkania Zwierzów sprawia, że robię się senny. Nie miałem czasu w domu i teraz piszę na żywca.
Byliśmy ostatnio na "Doom'ie". Film...prosty, że tak powiem. Wszystkie ograne motywy, łącznie z ciasnymi , mrocznymi korytarzami i obcymi mruczącymi w ciemności przed każdym atakiem. Był tylko jeden fajny motyw, jak gość się budzi i nagle kamera patrzy jego oczyma. Nagle znajdujemy się w grze. Załączyłbym muzykę i oglądałbym to jako teledysk, raz za razem.
Zaraz zacznie się sesja. Dziś zdaje się prowadzi Zwierzu, swój wiekopomny "Statek Zwiadowczy Armagedon". Budzisz się. Jesteś klonem z numerem wtopionym w skórę. Jesteś wyposażeniem bojowego statku, masz każdą broń i wyposażenie w dowolnej ilości. Gdy giniesz statek kopiuje cię. Jeśli współtowarzysze uratują twoją głowę , zachowujesz doświadczenie. To system autorski Zwierza, daje mu nieograniczone wręcz możliwości zaspokajania jego sadystycznych skłonności.
Tyle, idę sobie do pokoju obok. Bo to wszystko i tak rozpłynie się jak łzy na deszczu. Po za tym zza pół otwartych drzwi dobiegły mnie słowa : bluzga krwią... nie mogę oprzeć się ich magii. Czas umierać.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz