sobota, 30 kwietnia 2005

Kocie interesy



Znów patrzył nieobecnym wzrokiem
Wzrokiem marzyciela przy pracy

Jakiś czas temu Zwierz przerwał prowadzenie naszej kampanii RPG ze względu na swoją pracę doktorską. Przerwa nastąpiła w bardzo nieodpowiednim momencie, kiedy to napięcie między poszczególnymi graczami osiągnęło apogeum. Przez parę ostatnich tygodni napięcie to przeciekało do świata rzeczywistego wywołując szereg nadzwyczaj rzeczywistych konfliktów. Dziś gra rusza znowu. I zaczyna się od narady postaci , które osiągnęły najwyższą władzę polityczną, czyli mnie, Awari i Void. Czuję się jak Breżniew , który musi jechać , negocjować na jakimś zadupiu. Z daleka od termojądrowego parasola rakiet i kojącego cienia czerwonych sztandarów. Cała ta sytuacja jasno pokazuje , że człowiek to stwór , który potrafi sam stworzyć sobie problem dosłownie z niczego. Na szczęście to ja mam największe państwo i najsilniejszą armię...niach, niach,niach.
A tak poza tym wszystko po staremu. Teraźniejszość staje się przeszłością . Granice obszaru historii wyznacza już wczorajsza gazeta. Nasiąkam tym czasem. Konserwuje mnie jak jakiś artefakt. Ciągle za mało śpię i za dużo czytam. Ciągle chcę odcisnąć się na czasie i historii . Jest to przecież w zasięgu ręki każdego. Większość ludzi jest bezwolna, a przyrodzie jest obojętne z czego się składa . Wystarczy chcieć.
Chcę, i zaraz pójdę sprawdzić środowe wyniki lotto. Potem napadnę na Awari i korzystając z jej sprzętu będę negocjował z Warszawą wypożyczenie Bajki, w celach badawczo-rozrywkowych. Ostatnio o jej i jej bloga słowotwórczej roli napisał „Przekrój”. Niedługo też zapewne zostanie uwieczniona w kamieniu jako warszawska syrenka i będzie epatować swym apetycznym popiersiem gdzieś na brzegu Wisły.
Po ostatniej wizycie Pazurkowatej boli mnie szczęka w zawiasach. Ja i glany przyzwyczajamy się do siebie nawzajem , choć na razie znajomość ta okupiona jest krwią. Kumpel właśnie dzwoni bym pomógł mu zrywać stare lastryko - ten marmur klasy średniej i położył mu panele. Plastikowe okna, plastikowe parapety, zgrzewane panele, otaczamy się sztucznością jak naturalny jogurt opakowaniem. To całe tworzywo przetrwa nas zapewne o milion lat. Nadciągają wybory w audycjach radiowych i kłótniach sąsiadów wyczuwam troskę o słuchacza. Na szczęście jest wiosna, więc łażę nocami w towarzystwie kotów, korzystając z pustki i ciszy, i razem z nimi, mówiąc szczerze , mam to wszystko po drugiej stronie ogona.



okrutne zdjęcia by Void & Avatar & Pan Kotek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz