wtorek, 26 kwietnia 2005

Delete


...nasza droga prowadzi przez
ból, bo serca są w klatce, uczu-
cia w pułapce , jak muchy w
słoiku. Słowa kłamcy są najsłod-
sze ,lecz ty ich nie masz dość...

Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie. Jestem widywany w tramwajach z kobietami na kolanach. Wiatr przewiewa mnie na wylot, mam ochotę na piwo, a światło ma taką piękną barwę. To ten rodzaj światła który wydobywa i nasyca wszystkie kolory. Odczuwam też głęboką niechęć do powrotów do domu.
Dziś znowu niszczył mnie ojciec. Robi to dobrze i z pasją. Przecież na zewnątrz jest taki inteligentny, obyty i odpowiedzialny. Nigdy nie krzyczy na pracowników. Dopiero w domu może się odprężyć i dopierdolić najbliższym, bo ci niespecjalnie mogą oddać.
3szklaneczki podaje mi kubek grzańca. Grzaniec po drugim , wiercącym w nosie łyku przenosi mnie do stołu obok, gdzie jakaś mieszana ekipa z socjologii i filologii rozpracowywuje pod stołem pękatą butlę Sangrii, co jak pisał poeta : jest dobrze widoczne, acz niemile widziane...
... A może to właśnie o to chodzi - mówię dwa kubki później - że wszechświat się skończy, ale człowiek nie. Nie wyobrażam sobie aby nasi potomkowie za 100 mld lat, czymkolwiek by byli, tak po prostu się poddali. Jesteśmy zbudowani optymalnie , podświadomie wręcz samodoskonalimy się.
Kiedyś wypełnimy wszechświat sobą. Wszystko stanie się inteligentne, będziemy energią i nie pozwolimy wszechświatowi się skończyć. Przeobrazimy wszystko, staniemy się wszystkim. Nic nigdy się już nie skończy...
... potem zamknęły się za mną drzwi . Dopadł mnie wiatr zza rogu. Cokolwiek będzie, teraz muszę wracać do domu.

Można pominąć wszystko, jeśli się
wie że się pomija i że część pomi -
nięta wzmocni opowiadanie i spra-
wi , że ludzie odczują coś więcej
niż zrozumieją.
(Hemingway)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz