czwartek, 28 października 2004

Gdzie autorzy słowników sprawdzają poprawność słów?


Wszyscy jesteśmy uwarunkowani społecznie w sposób, którego nie zauważamy. Czytałem ostatnio coś o szpitalach i nagle uświadomiłem sobie, że jest we mnie przekonanie, że moja starość i śmierć będą związane ze służbą zdrowia. Co więcej stwierdziłem, że jestem pewien, że z czasem trafią tam absolutnie wszyscy. To jest już podświadome, „ my wiemy”, że każdy zachoruje, będzie brał leki i umrze pod kroplówką. Wszyscy boimy się, że umrzemy wśród zapachu Lizolu. I to jest normalne. Ale to nie jest normalne. Przez tysiące lat tylko niewielka grupa ludzi mogła pozwolić sobie na opiekę lekarza. Reszta żyła swoim rytmem i po swojemu umierała. Ludzie żyli i nie wierzyli w choroby. Bali się zarazy, choroby były częścią życia a starość czymś zwyczajnym, czego nie trzeba było leczyć. Dziś wszyscy „wszyscy wiemy”, że będziemy chorzy, wręcz zdajemy się tego wyczekiwać. Zastanawiam się czy to przekonanie jest konieczne czy zaprogramowane, bo przecież przez ogromną większość czasu większość z nas jest zdrowa i na pewno istnieją ludzie, którzy umierają po prostu ze starości. Myślę, że wmówiono nam chorobę. Na większość dolegliwości nie zwrócilibyśmy uwagi, ba! sporej części dolegliwości w obecnych warunkach, w ogóle byśmy nie mieli, gdybyśmy się ich specjalnie nie doszukiwali. Jesteśmy gatunkiem hipochondryków.
Za godzinę wychodzę demolować mieszkanie Void. Nie licząc się z niebezpieczeństwem pozwolono wkroczyć mi tam z narzędziami...Buhahahaha!!! O ludzka naiwności ...
Świat spowija gęsta mgła, przez którą wędrują cienie drzew i budynków. Kulczyk zachorował i poleciał leczyć się do Stanów. Teraz Giertych potrzebowałby wizy, aby go dopaść. Lenn i Marzan obiecują mi rytualne morderstwo za to co tu o nich wypisuję. Dobra, komu w drogę...idę przyszykować robocze ciuchy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz