piątek, 20 sierpnia 2004

Komu bije...


Myślę, że istnieją idee wędrujące przez czas. Pomysły które przejmują nasi następcy. Ktoś ma marzenie, ale nie potrafi go zrealizować, odchodzi, a realizuje je ktoś inny, i traktuje je jak własne. One na pewno gdzieś są, żywe marzenia, które pragną się spełnić...
Pragnę zamieszkać na Mariackiej, wyrwać się z tego bagna jakim jest mój dom, wynurzyć się i zaczerpnąć powietrza. Chciałbym odnaleźć kobietę kiszczaka, która gdy mnie zrozumie, nie będzie mną gardzić. Chcę rysować i pisać to co mam w głowie. Chcę stworzyć coś po czym świat już nigdy nie będzie taki sam. Chcę być stereotypem. Chcę okupować wasze dusze.
Dzień był słodkogorzki, dobro przeplatało się ze złem a przyjemność ze strachem. Ciekawe jak widzi mnie Bóg. Czy martwi go zło, które wyrządzam, czy też bawi się tak dobrze jak ja.
Nie chciałbym go zawieść, nawet jeśli nie jestem wzorem cnót, to niech przynajmniej się ze mną nie nudzi.
Powiedziałem Magicznej Ważce, że zabiorę ją na najdalszą plażę naszego świata i pożrę żywcem. Wydawała się skłonna do współpracy.
Tymczasem rzeczywistość zmaterializowała się jako stara pralka. Solidna, sowiecka robota ze zredukowanej broni strategicznej klasy czołg. Babka patrzy na mnie z powątpiewaniem i pyta:
- Jak ty to wyniesiesz?
- Po kawałku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz