niedziela, 1 sierpnia 2004

Dzisiaj było wczoraj


Niektóre rzeczy są i będą wieczne. Herbaciarnia na Ogarnej i koty na krowim moście. Długowłosa dziewczyna patrząca w wodę na moście zielonym. Czarny anioł na wieży kościoła św. Jana i ruda wiedźma na ganku Mariackiej, Której zdjąłem z policzka łzę, włożyłem sobie do ust i powiedziałem, że może odebrać ją potem. Letnie wieczory z pierścieniem świateł zatoki na tle nieba, gdy pod plecami aksamici się zimny piasek. Deeper kind of slumber w ostrzach ultrafioletu
w kwadracie i martwe działa Orłowa.
Mój świat umrze ze mną. To co widzę, to co myślę, mój własny, subiektywny i ponaciągany na wszystkie możliwe strony, ale własny jak cholera. Do samego końca. Każdy z nas tworzy własną rzeczywistość, nie ma jednej. Żyjemy ze sobą jedynie na punktach stycznych naszych światów i nigdy naprawdę się nie rozumiemy. A gdy przychodzi odpowiedni czas, giniemy tysiąckroć, z każdą osobą która umiera. Giniemy z każdym kolejnym obrazem.

***
to tylko tak wygląda
że wkładam kij do wody
jakbym chciał zawrócić
Wisłę w rzeczywistości
ratuję tonącą mrówkę
której nie widać na zdjęciu

Marzan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz