Disio Niszczyciel, Dalmatucznik,
Pry-cha-czu zasnął i już się nie obudził. Nie doczekał się matki, którą zawsze
witał i od której wyłudzał kanapki.
Mam nadzieję że się nie obudził, że
prześlizgnął się gładko z snu w sen. Mam nadzieję, że się nie obudził i nie
umierał sam.
Umarł na swoim ulubionym miejscu,
na swoim ulubionym kocu. Gdy matka go dotknęła, otworzyła mu się powieka i
pokazało oko, zamglone i wpatrzone gdzieś w górę. Mam nadzieję że rzeczywiście
tam patrzył i naprawdę coś tam widział. Mam nadzieję że gania gdzieś po
niebieskich łąkach, sra wszystkim świętym pod płotami, a pan Bóg kroi mu jego
codzienne jabłuszko.
W domu zrobiło się cicho, zupełnie
cicho. Żegnaj przyjacielu, śpij dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz