sobota, 26 czerwca 2004

I właśnie uśmierciłem mola


A jednak jest ciemno. Właśnie przeszedłem z czwartku w piątek. Jest 11 po północy, a 111 lat temu urodził się Orwell. Świat nadal istnieje, mamy wielkich braci, a niektóre zwierzęta nadal są równiejsze od innych. Właśnie skończyłem rżnąć nożem do tapet stertę "Wysokich obcasów". Zdjęcia, najlepsze artykuły i fragmenty tekstów oznaczone przez Lenn zielonym markerem. Wczoraj pokazywała mi menu i ślubne suknie. Za oknem coraz mniej świateł, jest bardzo, bardzo cicho.
Idę spać, dziś wyjątkowo pożółkły i wyschnięty, zza horyzontu zdarzeń słyszę szelest milionów małych skrzydełek. Nadciągają z zemstą.
W piątek spotkałem Boska, "kumpla" z podstawówki. Zaczął wspominać stare czasy, te wszystkie potworności, które mi robili. Załatwili mnie tek, że przez 7 lat prawie nic nie mówiłem, dzięki temu mam teraz wadę wymowy. I oto miałem przed sobą jednego z moich dawnych dręczycieli. Opowiadał o "robieniu eteru", akcjach "czałszesku" itd. Właśnie ryczał ze śmiechu wspominając jak wspólnie melali mi do plecaka, gdy nagle zorientował się, że od jakiegoś czasu nie śmieję się, tylko patrzę na niego w milczeniu. I w tym właśnie momencie dostrzegłem w jego oczach zrozumienie, że między moim obrazem jaki zachował w pamięci a pełną grozy rzeczywistością, istnieje dystans dwunastu lat i setek ton przeniesionych kafelków, cegieł, 50kilowych worów cementów i 120kilowych okien dźwiganych po piętrach ciasnych klatek falowców...
Podelektowałem się chwilą, po czym patrząc mu w oczy wycedziłem cicho "wypierdalaj", co też skwapliwie uczynił.

Na koniec zagadka: czy wiecie co się stanie gdy do Pepsi light dosypiemy cukru? Polecam! Nie żałujcie cukru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz