piątek, 6 grudnia 2019

Seryjny samobójca

Po tej stronie snu
nie ma ateistów

(Grzędowicz)

Nie mogę czytać tej książki dłużej niż godzinę. Czytam ją przerywając innymi książkami, a gdy litery i zdania eksplodują płonącym gejzerem z moją czaszkę słyszę tylko szum w głowie i rozedrganie w trzewiach, jakby moje jelita zmieniały się w przesterowane struny. Radio Armageddon to potężna książka, potężna dla tych, "co przez całe, życie żyją w lęku przed nuklearną zagładą, by odczuć ostateczny spokój widząc atomowe grzyby za oknem". To opowieść której akord dołącza do zasnutego pajęczyną rytmu symfonii zniszczenia, za którą tęsknią takie stare potwory jak ja.
Obecna mechanika otaczającego mnie świata jest dokładna i dopasowana.  Jestem w wieku, w którym już utartym torem podąża się w kierunku otchłani i coraz bardziej niespokojnie poszukuje się zamienników emocji, które choć na chwilę przytłumiłyby niespokojne przeczucie nadchodzącego końca.
Ostatnio naszą bezpłodność lekarz wsparł mi zestawem witamin i wychynąłem na moment z brei dopalony energetycznie, co też jest niepokojące, bo z reguły taki przypływ energii to ostatnie zmobilizowanie ciała do walki, przez gadzią część naszego umysłu, która zwyczajnie nie potrafi się pogodzić ze świadomością, że niedługo jej nie będzie.
Dobra, koniec idę na firmową wigilię pić na koszt ciemiężycieli i podszczypywać Ukrainki.
Na koniec zostawię z sobą muzykę, wystawię twarz na zimny powiew wiatru. Wezmę głęboki oddech...
i wejdę w noc.

Pod ziemią spędzisz więcej czasu niż nad nią

(sieć)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz