niedziela, 24 listopada 2013

Ciepła łapka sprawiedliwości

Dlaczego w wojsku budzą o 6 rano?
Bo jedyne co chce się o tej porze
to zabijać...

Przyszły odśnieżarki. Mimo rozlicznych kamuflujących zabiegów producenta i polskich napisów na kartonach udało nam się odkryć że są chińskie. Nie macie czasem wrażenia, że żyjemy w świecie wyprodukowanym w Chinach?  Ale wracając do rzeczy. Poświęciliśmy sobie cały boży dzień na skręcanie tych cholerstw w cieplutkiej kanciapie ochrony na 3żaglach. Są czerwone, mają po półtorej metra i ważą, każda z 80 kilo, no, oprócz jednej Magilli, którą zatachaliśmy na Pruszcz. Ta ważyła 150, a metalową ramę w którą była upakowana, przechwyciła Mała Zuza, w celu wykorzystania  na działce w formie  stołu dla dziesięciu osób.
Wyglądało to imponująco, zastawiliśmy równymi rzędami całe pomieszczenie. Szczerząca obrotowe zęby, mała Armia Czerwona. Mieliśmy tylko wątpliwości co do opinii Dana, który krążył gdzieś w pobliskich podziemiach i z pewnością przechodząc gdzieś w pobliżu nie oszczędziłby nam małego, gorzkiego potopu wprost z krynicy swej mądrości..Stwierdziliśmy, że jakby co zaprezentujemy mu działanie sprzętu wciągając go jedną z maszyn. Stan krótkiego, acz szczerego rozbawienia ucięła refleksja, że nawet wciągany, ćwiartowany i wystrzeliwany pod ciśnieniem na 4 metry z obrotowego komina i tak posępnym głosem będzie komentował: To mają być ostrza? Przecież to w ogóle nie wciąga, ależ badziew.
Porozwoziliśmy te potworki od Pruczcza po Gotenhaven, zgarniając opieprz i rozliczne pretensje od miejscowych rezydentów, którzy mieliby je obsługiwać i widząc w ich oczach szczere przekonanie co do świetlanej przyszłości szufli. W sumie im się nie dziwie: wielkie, ciężkie, trudne w obsłudze, łatwe do uszkodzenia, w wypadku przypadkowego wciągnięcia i zmielenia kota tudzież jakiegoś przypadkowego krawężnika, no i wreszcie, jakoś trzeba wytłumaczyć autochtonom, że te 104 decybele o 3 nad ranem to dla ich szeroko pojętego dobra.
Gdy tak bawiliśmy się śrubkami, pogadaliśmy sobie z ochroniarzami. Trafił mi się między innym koleś który jest na rencie z powodu  uszkodzenia rozlicznych narządów, w tym mózgu, marihuaną. Przeżyłem szok, może to głupie, ale ja naprawdę dotąd sądziłem, że opowieści o szkodliwości marihuany to jakaś kołtuńska propaganda, a typ spędził sześć lat w szpitalach.
A tak poza tym? Myślałem o tym ilu ważnych dla podstaw naszej rzeczywistości ludzi ostatnio umarło. Myślałem o tytułach w gazetach typu "Umarł Mazowiecki" i że dla równowagi powinny być inne typu: "Urodził się ....". Niestety potencjał danego człowieka stanowi suma jego czynów widziana z perspektywy czasu, mimo to miło by było wiedzieć, że wokół nas rodzą się ludzie wielcy, nowe, przyszłe autorytety. Że wraz ze upadkiem kolejnego monumentu naszej młodości, gdzieś, ktoś wylewa właśnie fundamenty pod nowy.
Nastąpiło także w końcu, z dawien dawna oczekiwane zamilknięcie pierwszej szczekaczki piSSlamu, człowieka z wazeliny, samego Wielkiego Ptaka Hoffmana. Mam nadzieję, że raz ogarnięty mackami sprawiedliwości wyląduje ostatecznie w celi z pięcioma, dwumetrowymi pasjonatami jego sprężystych zwieraczy. Słaba to nadzieja, ale zawsze coś.

Powiedziałbym kawał o tęczy,
ale boję się że go spalę.

*

1 komentarz:

  1. A ja myślę, że dobrze, że nie podają informacji typu: Urodził się...
    Po pierwsze to byłoby straszne obciążenie dla takiego "urodzonego", gdyby od dzieciństwa musiał sprostać pokładanym w nim nadziejom albo jak w "Gatace" udowodnić, że jest lepszy niż wynika z jego przeznaczenia. A po drugie to chyba każdy rodzic ma nadzieję, że wychowa kogoś wartościowego i ważnego.

    OdpowiedzUsuń