czwartek, 12 września 2013

Mokre i jadowite

Trwa msza
Ja - O sępy idą.
Szponiasta - Misiu! To nie sępy.
To szafarze eucharystii

Czas płynie. Świat  toczy się naprzód grzechocząc niczym beczka po oleju pełna galaktyk. Dni przechodzą w noce, pory roku przychodzą i odchodzą. Hofman snuje opowieści o penisach, Sikorski powstrzymuje wojnę w Syrii, co prawdopodobnie doprowadziło Prezesa do pożarcia żywcem osobistego kota i kawałka Błaszczaka na dokładkę. Bóg wyraża pogodą opinię o związkowych kurwach kalających swą obecnością wąwozy stolicy. Doda skacze ze sceny a fani rozstępują się...
Znajomy ojca, ten co to mu wyciągali operacyjnie kleszcza z wnętrza penisa, postanowił podnieść poprzeczkę w dziale: Najstraszliwsze momenty w życiu i dał się ugryźć komarowi tygrysiemu. To specjalny rodzaj komara roznoszący psie nicienie i takiego też nicienia wyjął sobie ów znajomy z burchla na udzie.17 przypadków w Rzeczpospolitej. Jestem dumny że go znam. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Ostatnio ciągle pracujemy w deszczu. mam wrażenie, Że gniją mi ręce, ale tylko wokół tych 120 ran po kolcach i cierniach.
Ostatnio z racji wysokości otrzymywanego wynagrodzenia uknuliśmy sprytny plan, przewidujący napady w ciemnych zaułkach na niemieckich turystów. Idą, a tu nagle z ciemności - ja z piłą mechaniczną i Rado z podkaszarką, odwracają się a za nimi bezszelestnie i ponuro stoi Dan patrzy posępnie z dmuchawą w rękach i robi nią Wuuuum! Wuuum!... Oddadzą wszystko, łącznie z protezami,  no bo sami pomyślcie jakie potworne rzeczy można zrobić człowiekowi  takim monstrualnym odkurzaczem.  
Impreza u Radosnego łyskacz, czerwony bigos, marynowana karkówka i sałatka z pora. To wszystko podlane wściekłymi psami i dobrym towarzystwem. tylko na chwilę wyskoczyłem z Radosnym po piwo i wróciłem z książką.
Potem urodziny - niespodzianka Górala w miejscu nazywającym się adekwatnie "Pułapka", roladki z parówkami, tarta z jajecznicą, Leto wybierający się do chirurga, Lenn zmieniająca się w Yoru, piwo grejpfrutowe. Wychudły Góral (To pewnie przez seks) i kłusująca wokół z dzieckiem o przeszywającym spojrzeniu Herbaciarka. Oszklona dziura do piwnicy tuż za drzwiami i Krewetka pożerająca zrabowane babeczki, które wcześniej rozdeptała i bawiąca się figurkami szczęśliwych koników i małą schizofreniczną wanienką dołączoną do kompletu.
A jeśli już o szczęśliwych konikach mowa. Oglądamy jakiś trawnik pod blokiem w Dzielnicy Latających Siekier. Słońce, trawa wypalona jak reaktor w Czernobylu, metalowe elementy spadające z pluskiem do rzeki spod przerdzewiałego podbrzusze Mostu siennickiego , w takt dudniących tramwajów. Zmęczenie i cichy plaszczący dźwięk obok. Olałem, ale po chwili drugi. Patrzę a tu leżą sobie gumowe, szczęśliwe koniki, "Co jest" myślę, patrzę w górę a tu prosto na mnie pikuje coś różowego z rozwianą grzywą.  Jaka dzielnica taki deszcz.

Rado - Widziałem dziś piaskarkę
Dan - To pewnie rekonesans...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz