czwartek, 20 stycznia 2011

Właśnie nabiłam głowę świnki na suwmiarkę

- A mi w grze nie dali bałwana!
Wszyscy mają a ja nie.
- Dzięki temu jesteś wyjątkowa.
- Nie wyjątkowa, tylko pokrzyw-
dzona. Nie myl pojęć.

(My)

Lenn, gdybym był zdolny do nienawiści to już dawno leżałabyś w betonowych butach na dnie Wisły. To naprawdę ciekawe, że tak zaciekle bronisz ludzi, których byłabyś pierwszą ofiarą.
Tymczasem jednak krążąc poza zasięgiem telefonów i mojego szefa w czeluściach niższej hali garażowej trafiłem na strzałkę ułożoną z groszówek. No nic, zebrałem i ruszyłem we wskazanym kierunku, by odnaleźć koleiną strzałkę, a potem jeszcze jedną. W końcu dotarłem do jakiegoś, ślepo zakończonego zakamara a tam na kartonowym talerzyku, owinięta kokardką leżała złotówka. Teraz zastanawiam się czy to był żart czy jakiś mroczny rytuał.
Szponiasta, nadal konwersuje z podrywającym ją Kalifornijczykiem, zaczęła nawet wcześniej wstawać. Wysyła jej wirtualne całusy i opisuje swoje fantazje. Zastanawiam się czy nie szarpnąć się i nie zadzwonić do moich meksykańskim przyjaciół, by przekazali mu ode mnie wyrazy uszanowania wiertarką udarową. Do tego jeszcze przypałętał się jeszcze... powiedzmy „Indianin”, który nie chce podać swojej tożsamości bo go znajdą. Ech, jakże ciężko być facetem pięknej blondynki...
We wtorek opowiadałem dziewczynom, jak dałem Sebie na rejs parę CD z horrorami. Ze wskazaniem na takie pozycje jak: „Trójkąt”, „Wirus”, „Ciśnienie” czy „Ghost Ship”. Efekt był taki, że koleś bał się wyjść z kajuty. Wyobraźcie sobie statek – kilkadziesiąt metrów długi, mnóstwo pokładów, cieni, zaułków. Do tego niespodziewane dźwięki, jęki metalu, niezidentyfikowane uderzenia. A ich na tej kupie żelastwa 16 i każdy w innym kącie. Potem już te horrory oglądał dla kurażu z kumplem, ale jedynie co w ten sposób uzyskał to to, że zaczęli się bać razem i nakręcać sobie nawzajem paranoję.
Bardzo nas to wszystkich rozbawiło i już zaczęliśmy kompletować dla niego kolekcję: Morskie katastrofy. Frodo wydrukował nawet okładkę: W tle tonący frachtowiec, a na pierwszym planie jakiś okrwawiony marynarz skubany przez rekiny, wyciąga błagalnie rękę do widza.

Trzymał w palcach kieliszek jak
schwytaną istotę pocącą się
światłem.

(Banks)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz