wtorek, 6 marca 2007

Zapieki


Jeśli spytają was jak zginęłam,
odpowiedzcie: wściekła.

(Morgan)

Wiosna wypełnia powoli miasto. Wpływa miedzy domy temperaturą i tym pleśniowo-błotnym przedzapachem. Eksploduje pośród map taktycznych naszych myśli wybuchami pączków. Odbija się porozumiewawczo w kałużach.
Miałem pisać o czym innym, ale porzuciłem gdzies papiery i dyskietkę. Wyszedłem na powietrze i węszyłem nowe czasy na licznych budowach i w wykopach archeologicznych. Widziałem jak wyciągano z błota starą tokarkę.. Przedwojenne wygięcia i rzeźbienia ociekające breją. Wyglądła jak jakiś tragicznie pordzewiały dinozaur z ery transformersów.
W naszych wykopach wciąż mieszają się średniowieczne cegły z betonowymi stropami bunkrów.
Górą ulicą podąża Awatar okablowana mp3 playerem z pomykającą po kamieniach bruku rudą Zuzią. Za mną spoczywa Void spowijana w wielkiego pluszowego psa, co jakiś czas mówi coś do niego półszeptem o tylkotymniekochaniu. Ja czekam na Pazurkowatą i panoszę się na siostrzanym kompie. Przede mną pachną smakowicie stygnie zapiekanka, więc nie wróżę temu pisaniu zbyt długiej przyszłości. Zresztą właśnie nadciąga Awatar i zaraz mnie wypieprzy stąd razem z tą zapiekanką by w spokoju obejrzeć dwieściepiąty odcinek Naruto.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz