Morze się wycofało. Zwinęło w
sobie. Mamy odpływ. Pełnia księżyca, rozsrebrza piasek jak jakąś niesamowitą,
napuszoną sierść. Plaża szersza o niemal 10 metrów , przypomina
wielki, srebrzysty pas startowy ułożony wśród nocy specjalnie dla naszych
marzeń. Piątek wieczór, rozbrzmiewa młodością skumulowaną pośród ciasnych
uliczek Brzeźna. Nocami poruszam się na słuch unikając nieodpowiednich bram.
Wysoko nad Sopotem, lśnią, niczym
jakiś postmodernistyczny gwiazdozbiór, światła sztucznie ośnieżanego stoku
narciarskiego. Odpływ oznacza plażę tysiącem rew, płytkich jeziorek,
pokręconych jęzorów piasku wybiegających daleko w spokojne morze.
Idziemy pośród ciemności po
morskim dnie. Trzymając się za ręce przekraczamy kolejne linie drobnych
muszelek. Wyglądają jak jakiś przedziwny marmur. Pośród tego całego srebra
czujemy się, jakbyśmy wędrowali po gładkiej skórze jakiegoś monstrualnego,
uśpionego zwierzęcia. Wokół gładkie mięśnie nieba i wody prężą się pośród
ścięgien światła. Światło przenika je i odbija się echem pośród zwapniałych kości
świata.
Wokół są ludzie, w samym Brzeźnie
kilkadziesiąt tysięcy, ale morze, plaża i księżyc dają nam moment absolutnej
prywatności. Ciepły kąt wyrwany z czasoprzestrzennej tkanki rzeczywistości,
podpisany przez Boga naszymi inicjałami.
Pozwalam Lady Pazurek na
zarządzanie tym czasem. Słucham z przyjemnością jej słów, strona, którą rzadko
okazuję ludziom. Zwykle to ja odczuwam potrzebę mówienia. Moje systemy obronne
zalewają ludzi potopem słów, nim ci zdążą pomyśleć. Każdy musi zostać
spacyfikowany, rozstrzelany przymiotnikami, zatopiony w krystaliczną masę
treści.
Mała opowiada, noc, światło i
plaża rozbrzmiewają we mnie „Strange love” Depeszów i „Faraway” Apocalipticy.
Zaraz skręcimy, by wkroczyć w Miasto. Poczujemy pod stopami beton i
zrekonfigurujemy nasz cel jako tramwajowy przystanek. Z każdym krokiem opadać z
nas będzie księżycowa mgiełka, skoncentrujemy się na rzeczywistości. Gdy
Pazurkowata wstąpi do rozżarzonego żółto bursztynu pojazdu, cały już będę
pożegnaniem.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz