życie zdarza się raz
Jest ranek., na zewnątrz 32
stopnie i pełznie nieubłaganie do góry. Przez okno wsuwa się powoli oślizgły
blok żaru. Niedługo ruszam do roboty, wychodzi na to że na 2 - 3 tygodnie utknę
w remontowej niszy pewnego sklepu na Ujeścisku czy innym Jasieniu . Tak więc z
notkami w najbliższym czasie może być różnie. Czy wręcz różnorodnie. Na razie
spakowałem narzędzie i moje seksowne, czarne ciuszki robocze, tak dziurawe, że
wyglądają jak koronki.
W mieście grał Scooter. Przed nim
miał nieszczęście grać szwedzki zespół Charisma. Chłopaki byli naprawdę nieźli,
ale tłum już nieco przetrzymany nie miał do nich cierpliwości i gdy przyszło do
bisów i blondyniasta niunia z mikrofonem spytała czy mają jeszcze zagrać,
rzesza dyskomułów odpowiedziała zgodnym, trzykrotnym „nie!!!”. Kobieta na
moment zacięła się, najwyraźniej nie przewidziano podobnego obrotu sprawy, no
ale po trzymanych przez dwie godziny na wietrze, ludziach można w końcu
spodziewać się wszystkiego.
Scooter podtoczył się pod naszą
dziką scenę czarnym jamnikiem i na jego twarzy dłuższą chwilę widać było
niedowierzanie na widok tych wszystkich drzew i krzaków. Poza tym żeby jeszcze
było zabawniej organizator przegiął z cenami biletów i gdy na placach było dość
luźno, to za płotami i na okolicznych stokach kłębiły się dzikie i nieprzebrane
tłumy.
Koncert był dobry. Techniczne
standarty i nowości, dużo świateł, ognia, eksplozji i lasek potrafiących
przerzucić nogę nad głowę. Muzyka odbijała się we mnie echem długo jeszcze, gdy
wędrowałem przez noc, pośród lotnych grupek rozbawionej młodzieży.
Wczoraj za to z Małą
uskuteczniliśmy drugą próbę dostania się do nowootwartego muzeum bursztynu. Na
razie wstęp jest wolny i po raz kolejny odbiliśmy się od półkilometrowej
kolejki, parującej z lekka na słońcu. Zajrzeliśmy za to na Ołowiankę, gdzie
przewieźli Aleję Gwiazd z Międzyzdrojów, oraz usypano kilkusetmetrową plażę.
Klimat się ociepla, może posadzą palmy.
A już skoro przy tym jesteśmy, to
na ostatniej radzie miasta po raz pierwszy poruszono sprawę podniesienia się
poziomu morza. Prognozy przewidują, że w ciągu 70 lat będziemy mieli w
śródmieściu 2 metry
wody.
Na razie jednak pomęczyliśmy z
Pazurkowatą Sławka sprzedającego Niemcom okropieństwa na wciąż suchym Długim
Pobrzeżu, a potem słuchaliśmy znajomej kontrabasistki, która w tle skrzypiec
swojego kumpla zagrała kawałek specjalnie dla nas.
Dilemma , ja? Nie dopadnę twojego
piwa??? Chyba nie wiesz z kim
masz
do czynienia. Pędząca z
prędkością 3
machów kula podrygującego
tłuszczu
kierowana nieomylnym instynktem
drapieżcy i wykrywaczem aluminium
w płacie czołowym. Powiedz swo-
jemu piwu : so long!
Płk Kiszczak
(Władca fali dźwiękowej)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz