„Arete” to po prostu doskonałość
i dążenie do doskonałości we wszystkim co się robi. „Arete” to złożenie
wszystkich działań na ołtarzu perfekcji, to poświęcenie się życia w
poszukiwaniu ideału, rozpoznaniu go i osiągnięciu w swoim życiu.
Nie można oczywiście osiągnąć
doskonałości we wszystkich dziedzinach, ale można próbować. Jak można tego nie
chcieć?
Zawsze jedzcie więc tak jakby był
to wasz ostatni posiłek, pracujcie jakby to co robicie było dziełem waszego
życia, módlcie się tak, jakby od waszej modlitwy zależało życie wasze i waszych
rodzin. Miłość, dobrze, kochajcie się tak, jakby nie istniało na świecie nic
ważniejszego od miłości, ale niech będzie to tylko jedna z gwiazd w
perfekcyjnej konstelacji „Arete”
To był oczywiście cytat z
„Ilionu” Simmonsa, który zapewne też kogoś zacytował. Osobiście mam szacunek
dla ludzi, którzy wkładają w to co robią siebie, umieszczają w swoich dziełach
kawałek duszy. To dlatego rzeczy tworzone przez dobrego rzemieślnika zawsze
będą lepsze niż fabryczne, to dlatego babcina zupa zawsze będzie lepsza niż
Knorr w proszku.
Cenię ludzi którym zależy, którzy
wierzą i są gotowi na poświęcenia i walkę. Walczą nawet mimo tego, że zdają
sobie sprawę z niemożliwości osiągnięcia celu. Są gotowi polec po drodze, byle
tylko bliżej zwycięstwa, choćby to co robią było głupie, szkodliwe, niszczące
czy śmieszne, mam dla nich szacunek. Choćbym się z nimi nie zgadzał, miał z
nimi walczyć czy ich zniszczyć, liczę się z nimi.
Gardzę zaś ludźmi bylejakimi,
którzy niczego nie kończą. Zaskorupiają się w przyzwyczajeniach i tracą
elastyczność. Nienawidzę ludzi, którzy nie walczą, siedzą tylko na dupie
szukając usprawiedliwień i przenosząc swoje wady na innych. Nienawidzę ludzi,
których czyny i słowa mają wagę puchu ostu na wietrze.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz