Rano chcę być w tobie.Chcę czuć
jak
muskasz mnie wargami i do buzi
bierzesz.
Chcę czuć jak wlewa się w ciebie
ma go-
rąca rozkosz...To ja twoja
poranna kawa...
Historia ciągle trwa. Nie
jesteśmy na żadnym szczycie, tylko ciągle gdzieś po środku. Może to i dobrze.
Na początku i na koniec zawsze jest najciaśniej , a ja nie lubię tłumu. Siedzę
w pełnym słońcu na schodach Dworu Artusa, popatrując na ludzi. Neptun szumi
gdzieś w tle , piękne panny sprzedają krew drzew a gołębie uśmiechają się
półgębkiem do pstrykających fotki niemieckich turystów. Koncentruję się na
teraźniejszości. To trudne , ponieważ nawet moje zmysły mają przecież pewne
opóźnienie i to co przetwarza mój mózg jest już przeszłością. Zawsze jesteśmy o
moment za rzeczywistością.
Cały jestem skropiony białą farbą
, to drugi dzień malowania czyiś łazienek. Korzystam z chwili przewiewu by
pogrzać na słońcu stare kości i przeczytać rozdział nowej książki Ringo. Zaraz
ruszę w kierunku Niedźwiednika, gdzie wrzucę te myśli w sieć i utrwalę w pamięci
świata. A wokół mnie (czyż to nie niesamowite?) z prędkością fali uderzeniowej
, rozszerza się wszechświat.
Wczoraj po szpachlowaniu
pieprzonych sufitów i po chwilach grozy w bibliotece , wylądowałem u Sławka
przed Bramą Mariacką. Sławek ostrzygł się ostatnio i wygląda teraz jak Lady D ,
czy inne Papa Dance. Właśnie użerał się z tłumem bachorów, próbując im wcisnąć
„na pamiątkę” bardzo gdańskie breloczki z Pikaczu/. Pojawiłem się akurat w
chwili gdy jakiś szczeniak z bezczelnym uśmiechem rzucił Sławkowi w oczy „że
matka zabroniła mu kupować badziewia”. Ofiar nie było.
Spijaliśmy herbatkę z termosu i
gadaliśmy z pojawiającymi się co jakiś czas znajomymi. Z bramy wychynął nagle
Mentat z nową panną. Stanęli romantycznie przy barierce i wpatrzyli się w rzekę.
Mentatowi utyło się ostatnio i teraz wygląda tak słodko misiowato. W tej swojej
marynareczce i plecaczku wyglądał jak nazista zmechanizowany. Wiatr podwiewał
pannie krótką spódniczkę odsłaniając szersze perspektywy. Mentat zaś przmknął
po nas tym swoi lodowym spojrzeniem ss-mana , ale nie zniżył się do rozpoznania
nas.
Przebijając się przez Wrzeszcz
wpadłem zaś na Yoru. Niegdyś najmroczniejsza i najpiękniejsza lolita Trójmiasta
, Famme Fatale Gratki, Freya, Ruda wiedźma , dziś wygląda jak Matka Polka. Ma
dom i syna, poza tym komplet barokowych kształtów, czy też mówiąc okrutnie
kształt powszechnie znany jako gruszkowaty. Tylko jej brązowe oczy pozostały
nadal piękne.
Pazurek zmęczona końcem roku i
zdołowana przez rodzinę, mocno przeżywa domowe tarcia. Porwałem ją po końcowym
egzaminie do parku, gdzie tworzyliśmy przerażający scenariusz filmu, który musi
nakręcić na zaliczenie: gotyk, zwierzęta , gotowanie i jeszcze parę strasznych
rzeczy. Granica chmur przesunęła się dyskretnie i na ziemię spadać zaczęły
ciężkie, ciepłe krople.
Siedziałem potem na przystanku
koło Akademi gapiąc się na świat przez opar zmęczenia i niewyspania. Nagrzany
przez cały dzień miałem w sobie słońce i krople deszczu na skórze przynosiły
niewypowiedzianą ulgę. Wokół wszystko zaczęło pachnieć.
Po północy Pazurek przysłała smsa
po przeczytaniu którego szedłem spać z uśmiechem od ucha do ucha.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz