wtorek, 14 czerwca 2005

Wszechświat to wydarzenie


Rano chcę być w tobie.Chcę czuć jak
muskasz mnie wargami i do buzi bierzesz.
Chcę czuć jak wlewa się w ciebie ma go-
rąca rozkosz...To ja twoja poranna kawa...

Historia ciągle trwa. Nie jesteśmy na żadnym szczycie, tylko ciągle gdzieś po środku. Może to i dobrze. Na początku i na koniec zawsze jest najciaśniej , a ja nie lubię tłumu. Siedzę w pełnym słońcu na schodach Dworu Artusa, popatrując na ludzi. Neptun szumi gdzieś w tle , piękne panny sprzedają krew drzew a gołębie uśmiechają się półgębkiem do pstrykających fotki niemieckich turystów. Koncentruję się na teraźniejszości. To trudne , ponieważ nawet moje zmysły mają przecież pewne opóźnienie i to co przetwarza mój mózg jest już przeszłością. Zawsze jesteśmy o moment za rzeczywistością.
Cały jestem skropiony białą farbą , to drugi dzień malowania czyiś łazienek. Korzystam z chwili przewiewu by pogrzać na słońcu stare kości i przeczytać rozdział nowej książki Ringo. Zaraz ruszę w kierunku Niedźwiednika, gdzie wrzucę te myśli w sieć i utrwalę w pamięci świata. A wokół mnie (czyż to nie niesamowite?) z prędkością fali uderzeniowej , rozszerza się wszechświat.
Wczoraj po szpachlowaniu pieprzonych sufitów i po chwilach grozy w bibliotece , wylądowałem u Sławka przed Bramą Mariacką. Sławek ostrzygł się ostatnio i wygląda teraz jak Lady D , czy inne Papa Dance. Właśnie użerał się z tłumem bachorów, próbując im wcisnąć „na pamiątkę” bardzo gdańskie breloczki z Pikaczu/. Pojawiłem się akurat w chwili gdy jakiś szczeniak z bezczelnym uśmiechem rzucił Sławkowi w oczy „że matka zabroniła mu kupować badziewia”. Ofiar nie było.
Spijaliśmy herbatkę z termosu i gadaliśmy z pojawiającymi się co jakiś czas znajomymi. Z bramy wychynął nagle Mentat z nową panną. Stanęli romantycznie przy barierce i wpatrzyli się w rzekę. Mentatowi utyło się ostatnio i teraz wygląda tak słodko misiowato. W tej swojej marynareczce i plecaczku wyglądał jak nazista zmechanizowany. Wiatr podwiewał pannie krótką spódniczkę odsłaniając szersze perspektywy. Mentat zaś przmknął po nas tym swoi lodowym spojrzeniem ss-mana , ale nie zniżył się do rozpoznania nas.
Przebijając się przez Wrzeszcz wpadłem zaś na Yoru. Niegdyś najmroczniejsza i najpiękniejsza lolita Trójmiasta , Famme Fatale Gratki, Freya, Ruda wiedźma , dziś wygląda jak Matka Polka. Ma dom i syna, poza tym komplet barokowych kształtów, czy też mówiąc okrutnie kształt powszechnie znany jako gruszkowaty. Tylko jej brązowe oczy pozostały nadal piękne.
Pazurek zmęczona końcem roku i zdołowana przez rodzinę, mocno przeżywa domowe tarcia. Porwałem ją po końcowym egzaminie do parku, gdzie tworzyliśmy przerażający scenariusz filmu, który musi nakręcić na zaliczenie: gotyk, zwierzęta , gotowanie i jeszcze parę strasznych rzeczy. Granica chmur przesunęła się dyskretnie i na ziemię spadać zaczęły ciężkie, ciepłe krople.
Siedziałem potem na przystanku koło Akademi gapiąc się na świat przez opar zmęczenia i niewyspania. Nagrzany przez cały dzień miałem w sobie słońce i krople deszczu na skórze przynosiły niewypowiedzianą ulgę. Wokół wszystko zaczęło pachnieć.
Po północy Pazurek przysłała smsa po przeczytaniu którego szedłem spać z uśmiechem od ucha do ucha.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz