czwartek, 16 czerwca 2005

Mroczny królik chaosu


Królik wzruszył ramionami, co nie jest takie proste u istoty , która zdawałaby się ich nie mieć.

Mój kochany staruszek rozpoczął wieczór od rozpieprzenia kasety ze swoim ulubionym Bondem, a potem urządził awanturę , którą można było mieżyć w skali Richtera. Oczywiście nie muszę dodawać , że to ja byłem jej dość przypadkowym powodem i głównym tematem. Rozkładając kasetę na części, założyłem słuchawki i odpaliłem Ofspring.
Kochany tato, trzeba było używać na studiach prezerwatyw. Trzeba było się pilnować , panie najmłodszy doktorze w dziejach uczelni, o dwóch błyszczących fakultetach. Gdybyś wtedy się zastanowił, ja bym nie myślał, nie czułbym i niczym bym się nie przejmował. A ty dalej mógłbyś oszukiwać się , że żyjesz naprawdę.
Niestety jestem . O taki, szeroki i zarośnięty. W sumie do niczego nie pasujący i formalnie nieprzydatny. Możesz sobie na mnie popatrzeć, jak przypominam ci twoją bezmyślność, w całym tym twoim uporządkowanym i odpowiedzialnym życiu, po którym nie będzie śladu w pięć lat po twojej śmierci.
Tak naprawdę nie ma dobra i zła. Jest tylko równowaga i konsekwencje. Popełniłeś błąd, teraz za niego płacisz. Nie ma większej sprawiedliwości.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz