wtorek, 7 czerwca 2005

Kupa


Miałem napisać dziś relację z naszej wyprawy z Gdyni do Pucka. Ale nie mam siły ani chęci. Piszę całą opowieść na kartce czując że wytwarzam gniot i gówno wylewa mi się z długopisu na papier. Przestaję więc , pozwalam się ponieść wściekłości i rzucam kulką kolejnego zmiażdżonego świata o szafę. To piękna opowieść , ale dziś nie jestem w stanie wam jej opowiedzieć. Może kiedy indziej, a może nigdy.
Kurwa! Nic mi się nie składa. Nie chcę tu jęczeć, użalać się nad sobą , czy urządzać pokazy bezsilnego szału na żywo. Sam już nie wiem czy to ta pieprzona pogoda w tej krainie wiecznie niekorzystnego biometru, czy narastająca świadomość stania w miejscu i obracania się na jałowym biegu, czy też ciągły ostatnio brak pieniędzy. Nieważne, aktualnie nie umiem nic z sobą zrobić, nie umiem teraz pisać, ani nawet myśleć o jednej rzeczy na raz. Pozdrawiam więc, całuję w nos i idę na powietrze.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz