Nasi jak zwykle inteligentni
przodkowie, gdy zetknęli się z ludami germańskimi, uznali że nowi sąsiedzi mają
szalone problemy z wymową, lub co tu ukrywać , wogóle po ludzku nie mówią .
Odziedziczyliśmy nawet po nich fachowe słowo określające takiego delikwenta, a
mianowicie - Niemiec. Teraz Niemiec jest papieżem.
Gdzieś w podziemiach Lichenia
zawyły alarmy. Poświata ekranów taktycznych blado rozświetlała łysiny
Wszechpolaków a ich mdłe, nazistowskie oczka w skupieniu wpatrywały się w
strumienie danych, płynące nieprzerwanie z dalekiego Watykanu. "On nie
może być czarny...", wycedził przez zęby stojący nieco z tyłu,sam pan
przewodniczący, jego ekscelencja Roman I.Jego ręka drżała wyciągnięta nad wyzwalaczem.
Dwa kilometry dalej , w przytulnym silosie grzały silniki trzy pociski
transkontynentalne klasy "Archanioł Gabriel", gotowe do starcia
Stolicy Apostolskiej z powierzchni ziemi. "O nie!" rozległo się wokół
, gdy na ekranach ukazała się ta ostateczna wiadomość. Przewodniczący
zazgrzytał zębami, a jego dłoń opadła bezwolnie." To nie może być
prawda". "Po chwili przez opary szoku przedarła się myśl "Jak
zniesie to Ojciec Dyrektor???" Ziemia zaczęła drżeć...
Siedzę właśnie w błogim nastroju
z szerokim uśmiechem wykrzywiającym straszną paszczę i wyobrażam sobie tłumy
obrońców Niepokalanej klęczących karnie przed nowym Ojcem Świętym i całujących
go w niemiecką dłoń. Oczyma wyobrażni widzę jak nagła cholera rzuca ojcem
Rydzykiem po pokoju niczym szmacianą lalką : nie dość że z Uni, nie dość że
Niemiec to jeszcze był w Hitler Jugend.Bóg ma naprawdę wyjebiste poczucie
humoru, a pełni pychy i aroganccy polscy radytkałowie swoją , prawdziwie
chrześcijańską lekcję pokory. Właśnie dlatego cenię chrześcijaństwo, wiara żąda
od nas przekraczania granic i samych siebie.
A poza tym jest zajebiście.
Nadgoniłem trochę kłopoty, doczołgałem się finansowo do punktu zero i przez
krótki moment mogę się cieszyć świadomością , że nic nikomu nie jestem winiem.
Wczoraj był wieczorek poetycki w herbaciarni, który, zakończył się ogólną
radosną głupawką i pytaniami w stylu: co właściwie było w tej herbacie .
Teraz jast dziś. Oglądałem wschód
słońca idąc przez marznące powietrze. Wczoraj padał śnieg na przemian ze
styropianem.Tak , naprawdę mieszkam w mieście w którym z nieba pada styropian.
Zawsze gdy ląduję o świcie u
Zwierzów, zanim ruszą do pracy patrzę przez moment na kreskówki. Te cholerstwa
są makabryczne, przecież od tego można dostać jakiś lęków i budzić się w nocy z
ostatnim, odcinkiem Toonami przed oczyma. Dziś po takiej sesji mówię do Tau:
"Reksio 2005". Kamera pokazuje psią budę. Buda nagle eksploduje i z
obłoku kurzu wynurza się cybernetyczny Reksio. Potężny metalowy korpus śle
refleksy światła, z potrójnego rzędu tytanowych kłów kapie jad wypalając
syczące dziury w podłożu,a dwa Wulkany z obrotowymi lufami samoczynnie
ustawiają się na cel. Reksio rozgląda się przez chwilę z namysłem, po czym
udaje się w kierunku kurnika...
To zadziwiające , że amerykanie
kręcą coś takiego dla dzieci, a potem się dziwią masakrom w szkołach. Człowiek
z reguły nie robi czegoś do chwili gdy zorientuje się że może.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz