24040 oddechów w ciągu doby
wykonuje przeciętny człowiek
W najnowszych mercedesach
S-klasse każdy silnik jest podpisany przez mechanika, który go montował.
Kolesie bawiący się nanotechnologią składają swoje podpisy z pojedyńczych
atomów i wypisują swoje daty ślubu na mikroprocesorach. Pazurkowata nudząc się
na zajęciach projektuje swoją suknię ślubną. Szykuję się psychicznie do
wiosennych poszukiwań pierścionka.
Wracając wieczorem przez park
koło Akademii zobaczyliśmy niesioną wiatrem, nadmuchaną, gumową rękawiczkę.
Odbijała się stercząc obscenicznie wypustkami, o jezdnię,drzewa i jadące
samochody. Coś jak obcy w "Kosmonautach spod ciemnej gwiazdy". Kto
widział ten wie. Kto nie widział temu polecam, przeraźliwe kino klasy B z
najlepszą rolą filozofującej, świadomej bomby w dziejach kina.
W herbaciarni Dan opowiada o
swoim tajemniczym domu przycupniętym w ceglanym cieniu Politechniki. Jest to
miejsce w którym kałuże spływają po sznurze, mokną nieistniejące dywany i nie
chodzi się boso bo można wejść na bagnet. Dan rozważa wystawienie anteny od
internetu przez dyskretną dziurę w dachu i opowiada o imionach znajomych
pająków.
Ja zaś patrzę na Awarii, która
wróciła z Wysp i nie przywiozła z tamtąd żadnych opowieści, i myślę, bez czego
tak naprawdę nie ma domu? Bez fieranek, bez kompletu sztućców, spoczywających
równo w wykładanym miękkim materiałem pudełku, bez zapachu z wnętrza szafy, bez
odgłosu włączającej się co czas jakiś lodówki, bez tykania zegara?
Bez szczegółów, mówi coś we mnie
to szczegóły tworzą nas i nasze domy, to szczegóły nas wyróżniają. To drobne
elementy z których tworzy się większa całość. Dlatego trzeba o nie dbać, bo bez
nich stajemy się standardowi i płascy, jak wyśnieni, idealni obywatele
komunistycznego państwa albo postacie z podręcznika PO, wiecznie z spokojnym,
baranim wyrazem twarzy, mimo puchnących za oknem nuklearnych eksplozji.
Tymczasem jednak rozmowa przy
stole trwa, chrupiemy płatki pikantne, które przywlokłem z Maraski, pijemy
herbatę. Mała jaśnieje z boku, a ja uśmiecham się sennie i nie na temat, gdy
przez głowę przepływa mi fakt, że suma wszystkich liczb na kole ruletki daje
razem 666.
- Co to za miejsce, to w górach
z krzyżem?
- Giewont?
- Golgota?
(BASH)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz