Pazurkowata patrzy na mnie z
zębatym uśmiechem i mówi:
Zadowolony pokarm to dobry
pokarm... Ten tego, zdaje się,
że zostawiłem zupę na gazie...
Wczoraj Młoda przyniosła kasetę,
na której mama nagrała jej 3 straszne odcinki Magdy M ze wstawkami „Tańca z
gwiazdami - finału finałów”. Już po drugim odcinku serdecznie życzyłem
śmiertelnie choremu Piotrowi, by jego pożerające się samo ciało trochę się
pospieszyło, kończąc jego straszliwe moralne dylematy i żeby rankiem, budząca
się z błogiego snu Magda odkryła w swej satynowej pościeli coś czerwonego,
mokrego i charczącego z cicha: pooocałuuuj mnnnie, chrrrr... Poza tym
zobaczyłem, że Foremniak tańczy lepiej od Cichopek, za co zostałem zrugany,
pobity i ogólnie sponiewierany.
Starsi piszą mi z Tunezji, że
jeżdżą po pustyni terenówkami, dobrze się bawią i wrócą... cholera. A poza tym
trwa moja ulubiona pora roku . Światło ma tę wspaniałą barwę, która wyciąga
całą pełnię z kolorów. W dzień ganiam przegrzany po mieście, a nocą marznę w
krótkich gaciach i cienkiej koszulce, i klnę, i wpadam w babie lato. Znam się
już chyba z każdym cholernym pająkiem w okolicy.
Dobra koniec na dziś. Znowu
siedziałem do drugiej nad Europą Universalis i teraz łupie mnie baniak i pieką
ślepia. Idę zajrzeć na „Super słabe zdjęcia psów” Haniuty i Barbarelli. Tylko
te dwa złośliwe babska są w stanie uratować mi dzisiaj życie.
Gdy dotarł do granicy
wytrzymałości,
okazało się, że zapomniał
paszportu.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz