Ja - ...dobra Kocie...
Pazurek - Miał!
Zapach świata po deszczu ,
wszystko pachnie życiem . Powietrze drży od skumulowanej energii. Gotowe
wystrzelić na wszystkie strony i wypełnić sobą wszystko. Gdyby to nie było
takie głupie pewnie przeciągnąłbym się i zamruczał rozkosznie jak Lamborgini
Diablo.
Pazurkowata miała być o 1. Trochę
po 12 sms: Jestem na zakręcie. Wyjdziesz po mnie? Aaaaargh!!! 6 minut myślę w
locie wskakując w spodnie i wyszarpując drzwi szafy z szałem w oczach , pod
bardzo babskim tytułem „co na siebie włożyć”. Tętęt, tętęt do holu, naciągając
koszulkę „United States of Petrol”, na owłosioną pierś. O Boże! Glany!!! Wiecie
ile to ma sznurków? Prawie jakbym musiał stawiać żagiel. Wciągam bucior na siłę
podskakując uciesznie po holu na jednej nodze. Zgrzyt! Drugą trafiłem na
lakierek ojca. Nigdy już nie będzie taki jak przedtem . Naciągam linki z
prędkością światła, walę drzwiami, przetaczam z łomotem przez klatkę, gnam
ulicą. Na przystanek wchodzę równo z tramwajem, statecznym, nonszalanckim
krokiem panującego nad wszystkim samca. Uśmiecham się wyluzowany uśmiechem typu
„co to nie ja”. Już po chwili już ściskam drobne, miękkie ciałko i czuję
pazurki na karku. A kobietom się wydaje , że to one się nami przejmują...jak to
dobrze , że nie musiałem się malować.
W Sopocie wędrowaliśmy uliczkami.
gapiliśmy się na tłumy turystów i kamieniczki. Zaglądaliśmy w podwórka i
komentowaliśmy Krzywy Dom. Na głównej ulicy drogę przebiegły nam konie a mnie
dorwali stróże prawa, pod zarzutem ...moment, spojrzę na mandat...”Zaśmiecania
terenów zielonych”. Co tłumaczyć należy jako „odlewanie się w krzakach przy
dworcu”. Z wrodzonym sobie subtelnym talentem, wypełzłem z tych krzaków prosto
w ich objęcia. Teraz jestem biedniejszy o 50 zeta, nadmienić tu jednak należy ,
że negocjacje zaczęliśmy od 200 zł i zarzutu „Obrazy moralności”. Zrobiłem
jednak wielkie , łzawe oczy i miękkim , śpiewnym głosem snuć począłem baśnie o
bezrobotności i upadku. Panowie łykając łzę z żalem przyznali, że to już
najniższe co mogli mi dać. Wspomnieli także, że i oni nie mają pieniędzy.
Aluzję pojąłem, jednak po szybkim przeliczeniu doszedłem do wniosku, że będę
praworządny, szczególnie że mandat wyjdzie mi tylko z 10 zeta drożej.
Siedziałem potem z moim
Pazurkowatym Przeznaczeniem w Parku Oliwskim, wcinaliśmy wafelki i ciasto
drożdżowe, które Mała sama posypała cukrem pudrem. Pochwaliłem, szczególnie
posypanie cukrem, taki ze mnie podstępny dupowłaz. Czas dzieliliśmy między
wyznania i płetwoczyny. Potem odeskortowałem ją pod dom pod rozpogadzającym się
niebem. Było nam niebiańsko dobrze. Wiosna wypełniała nas po uszy.
Ja - Daj mi to kobieto słaba i
zmęczona...
Pazurek - Proszę
Ja - Kurcze , jakie to nie
feministyczne.
Pr (Z groźbą) - Coś ci się nie
podoba?...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz